Uczłowieczanie psa - jak to z nim jest?



Psa nie obraża wydawanie komend, on potrzebuje zwięzłych komunikatów

Socjalizacja psa, czyli przystosowywanie go do życia w jego stadzie, rodzinie - grupie zwierząt i ludzi, przebiega od okresu szczenięcego. Na tym etapie pies uczy się jakie znaczenie mają słowa “spacer” czy “siad”. Tylko te słowa nabierają dla niego dużej mocy, a cała ludzka paplanina jest dla psa miłą dla ucha melodią, która świadczy o tym że “jego człowiek” jest blisko. Gdy prosi się psa o wykonanie jakiegoś zadania, to pies wyłuskuje konkretne słowa, wyuczone w toku socjalizacji, z całej złożonej wypowiedzi. Jemu jasna, krótka, jednowyrazowa komenda naprawdę nie sprawia przykrości.

Tak naprawdę to właścicielowi, który uczłowiecza psa, wydaje się, że gdy ktoś powie “siad”, to psu jest z tego powodu przykro, bo np. argumentuje “Jak mogę tak do swojego synka mówić!". Długie wypowiedzi budują więź między psem i człowiekiem, ale jeśli oczekuje się od psa, żeby usiadł, przybiegł na spacerze, stanął czy poszedł na posłanie - mówiąc skomplikowane zdanie utrudniamy mu zadanie. Takie podejście to właśnie przykład uczłowieczania zwierzęcia, gdy przypisujemy mu cechy charakterystyczne dla człowieka. To z człowiekiem komunikujemy się w postaci pełnych wypowiedzi i jeśli czegoś oczekujemy, to prosimy go o to. Pies nie rozumie pojęcia “prośby”, tak więc nie może go obrażać żadna komenda. Co więcej, stosując je - ułatwiamy psu i sobie wspólne życie.
Mówienie do psa z pewnością zacieśnia więź z człowiekiem, ale nie dlatego, że pies rozumie, to co mówimy, tylko dlatego, że lubi ton naszego głosu, dobrze się z nim czuje i uwielbia, gdy uwaga skierowana jest na niego. Kiedy więc oczekujemy od psa szybkiej reakcji, na przykład powrotu podczas spaceru, bo widzimy jakieś zagrożenie - długie przemowy mogą być przez niego potraktowane nie jako komenda, a zachęta do dalszej zabawy lub pochwała.

Źródło: https://pixabay.com/


Pies potrzebuje jasnych komunikatów, ale też jasnych zasad

Jeśli w jednej sytuacji reagujemy dezaprobatą na zachowanie psa, a w innej na to samo zachowanie - z pobłażliwością albo nawet zadowoleniem, w życie psa wkrada się chaos. Gdy nie ma zasad, nie jest również bezpiecznie - nie ma poczucia bezpieczeństwa. W przypadku dzieci mówi się o “wychowywaniu bezstresowym”, gdzie tak naprawdę “brak stresu” wiąże się z ogromnym stresem i frustracją. Jeśli w takiej relacji to pies przejmuje rolę “wyznacznika standardów”, to siłą rzeczy będzie to przenosił również na relacje z innymi psami, na przykład na spacerach. A gdy poczuje, że raz już zdobyty przywilej ktoś - inny człowiek czy pies - zechce mu odebrać, będzie się czuł zagrożony. Trzeba o tym pamiętać, niezależnie od tego, czy mamy pod opieką małego "yorka", czy dużego malamuta. Tu wielkość psa nie ma znaczenia.


Pies może być krzywdzony przez uczłowieczanie

Taka teza może również oburzać, bo przecież każdy, kto ma psa, chce dla niego jak najlepiej. Jednak, tak jak wspomniałam wcześniej, gdy filtrujemy psie zachowania przez ludzkie rozumienie, możemy zatracić prawdziwe intencje, którymi kieruje się zwierzę. Prowadzi to czasem do bardzo dużych nieporozumień, które kończą się nawet… bezdomnością psów. Jeśli przypisuje się psu złośliwość w niszczeniu przedmiotów, czy zazdrość - gdy gryzie buty lub je obsikuje, trudno będzie doszukać się prawdziwej przyczyny takich zachowań. A one najczęściej nie mają nic wspólnego z tak rozumianymi emocjami. Podobnie wygląda sprawa karania psa za coś, co zrobił jakiś czas temu, np. podczas naszej nieobecności w domu i sugerowanie się tym, że ma skruszoną minę i “na pewno wie, co źle zrobił” (o psim "odczuwaniu skruchy przeczytasz TU).

Problematyczne może być też uznawanie, że pies coś lubi bądź czegoś nie lubi - na przykład w kwestiach żywieniowych. Prowadzić to może do karmienia go produktami toksycznymi, szkodliwymi oraz do przekarmiania, gdy na przykład przy każdym posiłku “dosiada się” do stołu i oczekuje smakołyków. Niekiedy właściciele unikają dbania o higienę psów, bo tłumaczą to faktem, że “on nie lubi czesania/trymowania/obcinania pazurów/kąpieli”. Takie błędy mogą zaś prowadzić do problemów ze skórą, stawami i chodzeniem, czy nawet grozić zachorowaniem na poważne choroby pasożytnicze, np. odkleszczowe. Pułapce uczłowieczania ulegają też ci, którzy uważają, że “pies traci męskość” bo poddany został kastracji albo “suczka będzie cierpieć, bo nie zostanie matką” (na temat sterylizacji pisaliśmy TU). Przy takim podejściu trudne może być również wychwytywanie problemów zdrowotnych zwierzęcia, które - poza ewidentnymi problemami z przewodem pokarmowym - nie umie zakomunikować człowiekowi, na co choruje.

Każdy, kto ma psa, w pewnym stopniu ulega uczłowieczaniu i w granicach rozsądku - nie ma w tym nic złego. Natomiast jeśli będziemy traktować psa jak człowieka, tylko wyglądającego i zachowującego się trochę inaczej, nie pozwolimy mu być po prostu psem i nie będziemy umieli kochać go takiego, jakim jest naprawdę.

Źródło: https://pixabay.com/
 


1 2