Czy twój pies lubi się przytulać?

Wtulić się w miękką sierść ukochanego pupila, czy może być coś przyjemniejszego? Kilka minut głaskania i przytulania czworonoga to niezawodny sposób na pokonanie stresu, ale to, co pomaga nam, ludziom, może szkodzić zwierzętom.

Źródło: pixbay.com

Przytulanie ma wielką moc! Seans pieszczot na kanapie uspokaja, obniża ciśnienie krwi i powoduje wyrzut hormonu miłości – oksytocyny. Dla głaszczącego same korzyści, a co z tego ma głaskany? Wyniki tego badania wzbudzą sprzeciw wielu miłośników psów, ale okazuje się, że to, co dla ludzi jest czystą przyjemnością, dla ukochanych pupili może być… źródłem stresu.

Na portalu Psychology Today zaprezentowano wyniki analizy 250 zdjęć ludzi tulących psy. Prywatne, amatorskie, przypadkowo wybrane fotografie zostały znalezione w internecie.  Można przypuszczać, że ich autorzy, skoro wrzucili je do sieci, uznali je za wyjątkowo korzystne i przedstawiające czułą relację z czworonogiem. Mowa ciała sfotografowanych psów mówi jednak zupełnie coś innego.

Znaczna liczba przedstawionych na zdjęciach zwierząt nie wygląda na szczęśliwe. Skąd to wiadomo? Istnieje mnóstwo symptomów świadczących o niepokoju naszych pupili, uważne przyglądanie się zdjęciom pozwoliło wychwycić je na analizowanych fotografiach. I tak pozornie sielankowy obrazek pozostających w uścisku człowieka i psa okazywał się być uchwyconą w kadrze sytuacją, gdzie zwierzę wcale nie czuło się komfortowo. Spuszczone uszy, unikanie kontaktu wzrokowego, w końcu obnażone zęby lub oblizywanie warg to sygnały świadczące o zaniepokojeniu czworonoga. Przynajmniej jeden z tych sygnałów znaleziono aż na 4 z 5 zdjęć! Dla porównania, na zadowolone z przytulania wyglądało zaledwie 7,6% sfotografowanych psów.

Wniosek jest prosty: nic na siłę. Jak twierdzi autor badania, trzymając psa w objęciach występujemy przeciwko jego instynktowi, który w momencie zagrożenia każe mu uciekać. Unieruchomienie w ciasnym uścisku jest takim sygnałem do dania nóg za pas, a jego uniemożliwienie rodzi niepokój. Oczywiście, są czworonogi, które czerpią prawdziwą przyjemność z obejmowania, ale większość znosi je cierpliwie w imię międzygatunkowej przyjaźni. Jednak, gdy nawet nie okazują jawnie niezadowolenia, granicę ich tolerancji łatwo przekroczyć, a wtedy nietrudno o wypadek. Mistrzami zagłaskiwania wbrew woli zwierzęcia są dzieci – jeden krok za daleko i może skończyć się ostrzegawczym kąśnięciem.  

Czułości – tak, ale z poszanowaniem reakcji psa. Uważny obserwator sygnałów dyskomfortu nie przegapi. Na szczęście uczucie można okazywać na wiele sposobów – przyjaznym poklepaniem, dobrym słowem czy przysmakiem. A u was jak? Trafił się pieszczoch?

 

źródło: www.psychologytoday.com