Biegam, bo lubię.

Hej biegacze, sportsmeni, długodystansowcy! Wysiłek was uskrzydla, ale czy wiecie, że psy odczuwają podobną euforię? To kolejny powód, aby zabrać swojego ukochanego czworonoga na wspólny intensywny spacer. Do biegu – gotowi - start!

Źródło: iStockphoto/Thinkstock

„Euforia biegacza” to termin używany do opisania emocjonalnego stanu pojawiającego się podczas biegu na długim dystansie, powodującego zwiększoną odporność na ból i zmęczenie. W czasie długotrwałego wysiłku w mózgu wydzielane są endorfiny, popularnie zwane hormonami szczęścia. Przyjemne uczucie bierze górę nad zmęczeniem i dalej idzie już łatwo: poprawia się nastrój, zwiększa wytrzymałość i można z uśmiechem na twarzy biec dalej. Niedawno w „Journal of Experimental Biology” opublikowano badanie dowodzące, że „euforię biegacza” odczuwają również… psy.

Przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Arizona badanie obejmowało ludzi, psy i fretki. Psy zaliczane są do grupy ssaków, których budowa anatomiczna sprzyja biegom na długich dystansach, fretki zaś przeciwnie – może i są ruchliwe, ale maratończyków z nich nie będzie. Po serii ćwiczeń na bieżni poddanym eksperymentowi osobnikom pobrano do badania krew. Jak można się już domyślić – u ludzi i psów wzrost poziomu substancji podobnych do tych zawartych w marihuanie (i skutkujących uczuciem wszechogarniającej euforii, czy mówiąc kolokwialnie „bycia na haju”) był znaczny. Fretki czuły się jedynie zmęczone i nie odczuwały absolutnie żadnej przyjemności z biegu.

Taka nagroda za wytrzymałość podczas intensywnego treningu może wyjaśniać, dlaczego ludzie (i niektóre inne ssaki – w tym wypadku psy) angażują się w ćwiczenia pomimo wiążącego się z nimi zmęczenia i dużego ryzyka kontuzji. Mądra matka natura wynagradza wytrwałych przyjemnym uczuciem, zachęcając tym samym do biegów, skoków i ciągłej pracy nad kondycją.

Skoro już wiadomo, że dobrodziejstwa regularnego treningu to nie tylko spalone kalorie, ale i kompletny odlot, pora na solidną porcję ruchu. Obowiązkowo z psem u boku.