Zdążył wypowiedzieć te słowa gdy zakręciło mu się w głowie. Przymknął oczy, otrząsnął się i ... poczuł ciepły powiew wiatru. Spojrzał zdziwiony na Bąbla, ale ten już nie siedział na dywanie, siedział na piasku, a tuż za nim sporych rozmiarów piękny, rudy kot. Kot popatrzył na chłopca znudzonym wzrokiem, ziewnął i powiedział.
-Następni. Znowu będą mi się pałętać po terenie. Żadnej intymności.- polizał łapkę i ruszył w swoim kierunku.
-Kto to powiedział?- zdziwił się Marcel. -Bąbel, to ty?
-Nie. To ten sierściuch.
Kot znieruchomiał. -Sierściuch?- odwrócił się przodem do Bąbla. -Tyś śmiał nazwać mnie "sierściuch"? A coś ty za jeden?- jego głos był pełen oburzenia. Podszedł do Bąbla i pacnął go łapką.
-Ty!- Bąbel się obruszył -Łapy przy sobie!
Kot opuścił głowę na wysokość swojego rozmówcy, zmrużył oczy i prychnął. -Jak zechcę to każę cię ...- przyjrzał mu się dokładnie -to każę cię wyskubać.
Bąbel aż podskoczył -Ty ..., ty ... Ty to mi możesz! Możesz mi najwyżej powiedzieć dzień dobry panie Bąblu.
-Zaraz, zaraz.- Marcel nie bardzo mógł oswoić się z myślą, że ... rozumie co mówi kot. -Czy ty umiesz mówić po mojemu, czy ja rozumiem po twojemu?
Kot ze zdziwieniem podniósł głowę. -Czy to znaczy, że będziesz rozumiał i wykonywał moje rozkazy?
-Hola, hola!- Marcel się wyprostował. -Że niby dlaczego miałbym to robić?
-Boś jest mym podwładnym, ten też.- wyniosłym spojrzeniem wskazał Bąbla.
-Ooo. Widzę, że umiesz wysoko zadzierać nosa.- Popatrzył na Bąbla, rozejrzał się i spytał. -Coś ty zrobił? Gdzie jest mój dywan? A, w ogóle, gdzie jest mój dom? Dopiero co cię narysowałem, a ty już rozrabiasz?
-Chciałeś do Egiptu to go masz.- obruszył się Bąbel.
-Zaraz, chwileczkę, spokój.- chłopiec zastanowił się. -Przeniosłeś nas do Egiptu?
-Nooo ...- zaczął niepewnie Bąbel. -I trochę w czasie.
-Do przodu czy do tyłu?- dopytywał się Marcel.
-Do tyłu.
-Ile?
-Kilkaaa ...
-Miesięcy czy ...lat?- spytał przerażony chłopiec.
-Kilka ...- odchrząknął i dokończył już dużo ciszej -tysięcy lat.
Marcel złapał się za głowę. -Rrrany koguta! Co babcia powie jak się obudzi?! Co ja jej powiem jak ...? O nie!- popatrzył groźnie na Bąbla. -Powiedz, że umiesz nas stąd przenieść z powrotem do domu!
-Umiem.
-To na co czekasz?
-Bo chciałeś rozwiązać jakąś zagadkę.- teraz Bąbel się zniecierpliwił.
Kot przyglądając się krytycznym wzrokiem obojgu wreszcie się odezwał cedząc słowa. -Czy ja któremuś z was pozwoliłem zabrać głos?
-Kotku.- Marcel dotknął kociego nosa. -Czy coś cię przypadkiem nie uwiera w móżdżek?- przyjrzał mu się z uwagą. -Jak na ciebie wołają?
-Jam jest Cezar.- odpowiedział wyniośle kot.
-No to słuchaj Cezar, zmiataj stąd, bo mój kumpel zamieni cię w ... szczura.
Cezar spojrzał na Bąbla pełen oburzenia. -Nie odważysz się.
-A chcesz sprawdzić.- spytał zadziornie Bąbel.
-Jesteś zbyt nisko urodzony, abym miał ochotę przestawać z tobą.
-Ty napuszony rudzielcu! Złaź z chmur, bo nosem niebo rysujesz!- nastroszył się Bąbel.
-Panowie!- Marcel miał dość. -Pozwólcie, że przerwę wam tą miłą pogawędkę. Pan kot Cezar pójdzie łapać swoje egipskie myszy, a pan Bąbel odwróci kota ogonem.- spojrzał na Cezara i szybko się poprawił. -Znaczy, chciałem powiedzieć, odtransportuje nas do domu.
-Się robi.- mruknął Bąbel.
Zakręciło się Marcelowi w głowie i znów znalazł się na swoim dywanie. Już chciał z ulgą odetchnąć gdy tuż obok siebie usłyszał przeraźliwy koci wrzask.
c.d.n.