Babciu, mam kota ... XIV

Źródło: Redakcja

Wrota ustąpiły bez najmniejszego oporu, wydawało się, że wystarczyło ich dotknąć.

Marcel odruchowo się cofnął. Jego wyobraźnia nie miała granic, więc spodziewał się okropnych niesamowitości.

W momencie otwierania wrót, w półmroku niewiele można było dostrzec. Jednak gdy zostały otwarte na oścież, gęsto rozmieszczone na ścianach pochodnie rozjaśniły pomieszczenie pełnym blaskiem. Gdy tylko to się stało, podłoga lekko zadrżała i z cichym szumem oraz lekko wyczuwalną wibracją została uruchomiona jakaś maszyneria.

Chłopcy popatrzyli jeden na drugiego, jakby chcieli spośród siebie wytypować tego, który wejdzie jako pierwszy. Z wyrazów twarzy bliźniaków dało się wyczytać, że dla nich jest oczywiste danie pierwszeństwa wstępu gościowi.

Marcel oskarżycielskim gestem wskazał Kubika. -I tak ty będziesz odpowiedzialny za właściwe rozwiązanie.

-A czy ja mówię, że nie?- odpowiedział bliźniak niewinnym głosem.

Marcel poprawił na sobie bluzkę, odchrząknął i stanął w progu pomieszczenia. Rozejrzał się, westchnął i wszedł do środka. Zdążył jednak zrobić pierwszy krok, gdy z gładkiej do tego momentu podłogi, w ciągu kilku sekund, wysunęło się dziesięć słupków. Ustawione były w kręgu, w równych odstępach, wszystkie o jednakowym wyglądzie i wysokości około jednego metra. Ponad nimi, dokładnie pośrodku, utworzony z płonących liter, pojawił się napis: „Nie wszystko widzialne jest materialne. Dotknij jednego, a przeżyjesz, by wejść do drugiego”.

Marcel obejrzał się na pozostałych z lekkim przerażeniem.

-No i co teraz?- nerwowo przeczesał palcami czuprynę. –Czy to znaczy, że jak Kubik źle wybierze to … my wszyscy … kaput?- spojrzał na kota wymownie.

-Miau.

-Acha,- położył dłoń na czole –ten znowu zaniemówił. Znaczy wszyscy kaput.

W tym momencie napis znikł. Na to Bąbel podleciał na sam środek komnaty i zaczął oglądać słupki. –Ejże! Ruszcie się! Tu są jakieś napisy!- spojrzał na bliźniaków. –To po waszemu?

Chłopcy podeszli do słupka, przy którym właśnie znajdował się Bąbel i zaczęli stękać, momentami wydając z siebie dziwne, ciche odgłosy.

-Co robicie?- spytał zaciekawiony Marcel. –Czkawka was dopadła?

-Czy … tamy.- odpowiedział Barcik.

-Aaa.- pokiwał głową ze zrozumieniem. –Czytacie.- podrapał się po głowie –Dobrze wam to idzie.

-A myślisz, że to takie proste?- z wyrzutem odpowiedział Kubik. –Zobacz ile tego tu jest!

-Nooo.- przytaknął z przekonaniem Marcel. –Będzie z pięć znaków na jednym.

-No widzisz! A my musimy je wszystkie odczytać. Każdy coś znaczy, a razem wzięte też coś znaczą.

-Uch,- stęknął Marcel –poważna sprawa.- popatrzył na chłopców i usiadł pod ścianą zrezygnowany –Bąbel! Nie wziąłeś ze sobą warcabów?

-Ty!- Bąbel latał od jednego słupka do drugiego, każdemu przyglądając się z wielka uwagą. –To proste jak świński ogon!

-Co?- spytał Marcel znudzonym głosem.

-No te napisy! Chłopaki wystękały kilka … konkretnych jęków i … i mnie wkurzyli. Jak mnie wkurzyli, to zrobiłem coś i … i to układa się w całość.

Marcel natychmiast wstał i podszedł do słupka, przy którym unosił się Bąbel.

-Mówisz, że te znaki da się odczytać?- spytał z zainteresowaniem.

-I to w bardzo prosty sposób.

Marcel spojrzał na kota –Ty coś wspominałeś, że … się uda odczytać.

Cezar dumnie uniósł pyszczek. -Tak rzekłem.

Marcel przymrużył oczy, popatrzył na kota uważnie i spytał. –Czy ty tracisz głos wtedy tylko, gdy chcemy podpowiedzi?

-W rzeczy samej. Nie podpowiem.

-Wiesz, nie wiedziałem, że to powiem, ale cieszę się, ze jesteś z nami.

-Miło mi to słyszeć.- odpowiedział łaskawie Cezar.

-No dobra,- Marcel zatarł ręce –bierzemy się do roboty. Co szanowni koledzy wystękali i w jaki cudowny sposób to odczytamy?

-Patrz, to naprawdę całkiem proste. Zrób zeza i stojąc we właściwej odległości jedne znaczki nałożą się na drugie. Spróbuj, sam zobaczysz rozwiązanie. Choć raczej polecenie, albo pytanie.

Marcel stanął na wprost omawianego słupka i zrobił zeza. Nic. Drugi raz. Nic.

-Którym okiem robisz zeza?- spytał Bąbla.

-Obydwoma.

-I widzisz rozwiązanie?

-Widzę.

-A ja nie widzę.

-No nie gadaj, spróbuj jeszcze raz.

-Jak zrobię to jeszcze raz, to w końcu jedno oko spotka się z drugim na nosie! Zobaczą się nawzajem, a znaczków i tak nie zobaczę.- zezłościł się Marcel. –Już mnie gały bolą od tego, a rozwiązania nie widzę.

-Dziwne.

Marcel w tym momencie popatrzył na kota, na Bąbla, znów na kota i znów na Bąbla. –Zdaje się, że dla ludzi nie będzie to takie proste, ale za to możliwe dla kociego i twojego rozstawienia oczu.- znów spojrzał na kota. –Cezarze?

Kot popatrzył na Marcela z wielką uwagą, pomyślał chwilę i odpowiedział nieużywanym dotąd przez niego tonem. Wyczuwało się w nim nutkę skruchy. –Wygląda na to, że nie zostało to wzięte pod uwagę.- popatrzył na Marcela i dodał. -To mogło zaważyć na …- przerwał na moment i widać było, że przez chwilę zastanawiał się, czy dokończyć to zdanie. W końcu jednak się zdecydował –losach świata.- spojrzał na Bąbla i już swoim zwykłym tonem dodał. –No cóż, dobrze, że jest z nami ten mały …- znów przerwał, ale po to, żeby się poprawić –że jest z nami Bąbel.

Bąbel aż się zdziwił, z jakim uznaniem kot wypowiedział ostatnie słowa.

No dobra, ja też już na ciebie nie powiem futrzaaa- w ostatniej chwili jednak zaciął się i w inny sposób dokończył swoja wypowiedź –Wiesz, że nawet cię lubię?

-Super!- wtrącił Marcel. –Wreszcie się dogadaliśmy. A teraz pan Bąbel powie nam, co te słupki do nas mówią.

Bąbel jeszcze raz obleciał wszystkie, z każdego po kolei odczytał informację, wrócił na miejsce obok Marcela  i powiedział.

-To bardzo skomplikowana sprawa, z dziesięciu określeń należy wybrać pięć. Te określenia oznaczają zawartość mózgownicy.

-Mów po ludzku!- burknął Marcel.

-Kubik musi wybrać to, czym trzeba będzie się posługiwać rozwiązując zagadki Labiryntu.

-No to …- Marcel chciał użyć słowa „klopsidło”, ale w porę ugryzł się w język i dokończył –Jakubie, w twoich rękach nasza … dalsza droga.- a do siebie mruknął –Która właśnie się skończyła.

Kubik dumnie uniósł głowę. –Bąblu, prowadź.

-Zaczekaj! Ja ci zraz powiem, co to za określenia i spróbujemy na głos wybrać właściwe. Słuchaj uważnie : mądrość / głupota,   spryt / bezmyślność,  logika / wybór losowy,  dobro / zło,  poświęcenie / egoizm. To ostatnie znaczy samolubność.

-A kto by to wszystko spamiętał?!- złapał się za głowę Kubik.

Marcela przez chwilę ogarnęła czarna rozpacz, ale szybko ochłonął i zaczął łagodnie tłumaczyć. –Spokojnie, nie denerwuj się, weź głęboki oddech i pomyśl. Nikt cię nie goni.- popatrzył na bliźniaka, uśmiechnął się na pocieszenie i dodał. –Jeszcze raz wszystko powtórzymy od nowa. Dobrze?

Kubik kiwnął lekko głową.

-Będziesz z Bąblem podchodził po kolei do każdego słupka, a on, z uwagą, będzie odczytywał napisy. My cały czas będziemy tu stać i trochę pomożemy. Tak?

Kubik znowu kiwnął głową i wystękał cicho. –Dobrze.- wziął kilka głębokich oddechów i już mniej pewniej niż poprzednio powiedział. –No to … prowadź.

Po kolei podchodzili do każdego słupka i po określeniu przez Bąbla co oznacza napis, Kubik wyciągał przed siebie rękę i dopiero, widząc w oczach Marcela przerażenie lub przyzwolenie kładł ją na słupku. Dotknięte słupki natychmiast całkowicie się chowały, a gdy wreszcie pozostało pięć nie wybranych, płomienie pochodni przygasły, reszta słupków zrównała się z podłogą, po czym pochodnie znów rozpaliły się pełnym blaskiem.

Cezar popatrzył dookoła i ulgą powiedział. –Możemy iść dalej.