Andy Warhol wśród kotów i jamników

Szczęśliwie nawrócony na właściwą drogę. Tak o Andy'm Warhol'u mówią miłośnicy psów. Andrew Warhol (znany bardziej jako Andy Warhol) był ilustratorem, malarzem, producentem, ale stał się najsłynniejszym chyba przedstawiciel pop-artu. Artysta obracał się w różnych kręgach. Znał wielu celebrytów i aktorów. My skupimy się jednak na jego pracy i zamiłowaniu do zwierząt.

Źródło: Newspix

Miłość do kotów Andy'emu przekazała jego matka. Kiedy miał 26 lat po raz pierwszy do swojej sztuki wprowadził wątek kotów. Stworzył serię 25 kocich portretów, która została wydana w formie książki. Mimo że Andy i jego matka mieli w domu koty przez ponad 20 lat, nigdy nie stały się one wzorami do portretów malowanych przez Warhola. Żaden z żyjących wtedy czy znanych przez malarza kotów nie trafił ze swoim wizerunkiem na płótno. Zamiast tego Andy wzorował się na zdjęciach fotografa Walter'a Chandoha. Malarz wydał również książkę ze zbiorem rysunków swojej matki Julii. Julia rysowała swojego kota Hester’a. Publikacje nazwano „Holy Cats by Andy Warhol’s Mother”, a opowiadała o tym jak Hester poszedł do kociego nieba, gdzie spotkał kocie anioły. Koty były obecne w życiu Andy'ego przez kolejne 19 lat, aż do 1973 roku. Wtedy nastąpił nieoczekiwany zwrot w życiu artysty. Jego chłopak, Jed Johnson, namówił go, aby przygarnęli szczeniaka. I tak do domu Andy'ego trafił jego pierwszy jamnik – Archie.

Archie był ciemnobrązowym, krótkowłosym, miniaturowym szczeniakiem jamnika. Zarówno Andy jak i Jed od razu zakochali się w nowym towarzyszu. Andy zabierał ze sobą Archie’go niemal wszędzie – do studia, restauracji, na wernisaże. Artysta tak bardzo przywiązał się do jamnika, że nie podróżował do Londynu. Zgodnie z przepisami Archie musiałby przejść sześciomiesięczną kwarantannę, na co Andy nie chciał się zgodzić. Zostawienie jamnika w Nowym Yorku również nie wchodziło w grę.

Warhol tak bardzo lubił psa, że w pewnym momencie Archie stał się jego alter ego. Artysta starał się zawsze trzymać psiaka na rękach, kiedy był fotografowany, a jeśli nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy, kierował je w stronę Archie’go, który oczywiście nie odpowiadał.

Kiedy Archie miał niespełna trzy lata, Andy przyprowadził do domu drugiego jamnika. Na imię dostał Amos i od razu zaczął świetnie dogadywać się z Archie’m. Oba psiaki razem szczekały, ganiały się i bawiły po całym domu, dostarczając Andy'emu niekończącej się radości. Od tego też momentu Archie przestał towarzyszyć swojemu panu w wycieczkach po mieście. Zostawał w domu ze swoim psim kolegą.

W 1976 roku Peter Brant - przyjaciel artysty, kolekcjoner dzieł sztuki i właściciel cocker spaniela o imieniu Ginger – zamówił u Warhola obraz przedstawiający długouchego psiaka. Andy wykonał dwa obrazy oraz kilka rysunków. Peter’owi bardzo spodobały się prace, zasugerował Andy’emu, że powinien namalować całą serie obrazów z psami i kotami. I tak artysta wrócił do malowania zwierząt. Miał w domu dwóch jamniczych modeli, jednak ciężko było je skłonić, aby spokojnie siedziały. Warhol polecił swojemu asystentowi, aby ten zdobył mu „nieruchomych” modeli. I tak jako manekinów Andy zaczął używać wypchanych zwierząt, oraz swoich własnych żywych czworonogów.

Modelem był jamnik należący do Gabrielle Keiller, a dzieło nazywa się „Portrait of Maurice” i również powstało w 1976 roku.

Sam mistrz i jego jamnik również doczekali się swojego portretu. Namalował ich Jamie Wyeth w 1976. Autor tłumaczył, że chciał na obrazie pokazać, jak ważny był dla Andy’ego jego psi przyjaciel. Chciał również uchwycić królewskiego ducha i nienaganne maniery Archie’go. Jak widać udało mu się to w 100%.