Zostawił 15 kotów na lotnisku

44-letni Amerykanin próbował wsiąść do samolotu na jednym z rzymskich lotnisk. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie towarzyszyło mu... 19 kotów. Zabrał cztery a resztę zostawił na terminalu.

Źródło: Hemera/Thinkstock

Mężczyzna zaopatrzony w klatki z kociętami ze zdumieniem przyjął wiadomość, że nie wszyscy jego podopieczni mogą wsiąść z nim na pokład samolotu Lufthansy. Obsługa lotniska poinformowała go, że tylko dla czterech kociaków znajdzie się miejsce na pokładzie. Spanikowany Amerykanin, którego samolot niedługo miał odlecieć zrobił pierwsze, co przyszło mu do głowy: na terminalu zostawił pozostałych 15 pasażerów, razem z żwirkiem i innym podręcznym bagażem. Leżące bez opieki pakunki przykuły uwagę ochrony, która obawiała się, że może być to ładunek wybuchowy. Gdy jednak zaczęły miauczeć, ochroniarze odetchnęli z ulgą.

Teraz zwierzęta oczekują na nowych właścicieli w jednym z ośrodków Rzymskiej Służby Weterynaryjnej a mężczyźnie grozi sprawa w sądzie o znęcanie się nad zwierzętami ( 15 kociaków upchnięte było w 5 klatkach). Co ciekawe, kotki był zdrowe, odrobaczone i zaszczepione.  Prasa w tym czasie spekuluje, co stało za zagadkowym bagażem mężczyzny. Portal "Catster" przypuszcza, że chciał on pomóc bezpańskim zwierzętom, oferując im nowe życie w pełnej możliwości Ameryce. Bardziej sceptyczni sugerują, że koty, jako nielegalnych imigrantów, zaprzągłby do niewolniczej pracy przy łapaniu myszy na terenie USA grożąc, że jeśli sprawa się wyda, zostaną deportowane do ojczyzny, gdzie czekają je trudy ulicznego życia. Jak było naprawdę? Tego już chyba nigdy się nie dowiemy.