Wózek dla pupila - wygoda czy fanaberia?

Każdy, kto od dawna nie zaglądał do sklepu zoologicznego przeżyje pewnie wielki szok widząc, jak mocno rozwinęła się oferta artykułów dla zwierząt i to często w dość nietypowych kierunkach. Znane od lat miski i smycze spychane są na dolne półki przez kuriozalne akcesoria, które w założeniu poprawiać mają byt zwierzaka. Ale czy jest tak w rzeczywistości? Podobne pytania nasuwają się zwłaszcza w przypadku kontrowersyjnych produktów, takich jak wózki i nosidełka dla zwierząt.

Źródło: Pet Gear Inc

Cztery koła zamiast czterech łap
Wózki dla pupili pojawiły się w ofercie sklepów niedawno. O ile w Europie, a zwłaszcza na polskim rynku, wciąż wywołują one falę wielkiej krytyki, na rynku amerykańskim moda na wożenie pupila rozwija się w najlepsze. Rośnie popularność, a wraz z nią wprowadzane są nowe kształty, wielkości i rozwiązania, które ułatwić mają transportowanie pupila po ulicach wielkich miast.

Uogólniając, psie wózki wyglądem przypominają spacerówki przeznaczone dla małych dzieci. Podobnie jak ludzkie modele posiadają one siedzisko z daszkiem, a całość umieszczona jest na stelażu, wspartym na amortyzowanych trzech lub czterech kołach. Pupil, podobnie jak dziecko, wkładane jest do środka konstrukcji. Różnica polega na tym, że dziecko jest kładzione lub sadzane i przypinane pasami, a pies zostaje jedynie zaczepiony krótką smyczą. Psi model obudowany jest siatką, która uniemożliwia wyskoczenie, a równocześnie – może on w dalszym ciągu obserwować świat dookoła. W wielu produktach istnieje także możliwość odpięcia siatki, a psiak jest wówczas utrzymywany na kilkunastocentrymetrowej smyczy, przypinanej wewnątrz kosza.

Źródło: Pet Gear Inc

Po co komu wózek?
Producenci zapewniają, że jest to najwygodniejszy sposób do transportowania pupila po mieście. Można wyobrazić sobie przypadki, w których wózek faktycznie może pomóc zarówno psu jak i właścicielowi. Szczekające maluchy nie mają na tyle siły, aby wraz z człowiekiem pokonywać kolejne kilometry, a noszenie ich może być uciążliwe dla właściciela.

Wożenie pupila jest także pomocne, jeśli mamy do czynienia z psem starym czy chorym, a nie chcemy zostawiać go samego w mieszkaniu na czas wyjścia. Należy jednak racjonalnie zastanowić się, czy pies ze złamaną łapą nie powinien raczej zostać przez te kilka godzin w domu, wypoczywając na wygodnym legowisku, zamiast ciągnąć go ze sobą na rozkołysanym wózku.

W pozostałym przypadkach – a więc przy psach silnych i zdrowych, transportowanie pupila w wózku nie wydaje się potrzebne, a nawet wydaje się dużym ograniczaniem wolności zwierzaka. Nie ma większej przyjemności dla psa jak spacerowanie. Uwielbia on biegać po okolicy, wąchając przestrzeń dookoła, zaznaczając teren i witając się ze swymi szczekającymi przyjaciółmi. Ograniczając dostęp do tych przyjemności zabieramy mu całą przyjemność z wieczornego wyjścia. Człowiek nie ma prawa zabierać wolności czworonoga jedynie w imię mody czy innych niskich pobudek.

Kontrowersyjne wynalazki do transportowania
Nie tylko psi wózek uznać możemy za kontrowersyjny sposób na transportowanie pupila. W ofercie sklepów znajdują się także transportery przypominające typowe walizki na kółkach. Zamiast obudowanych ścianek mają one siatkę, przez którą zwierzak obserwuje świat. Wiele modeli może zostać przekształconych w plecak do noszenia psa lub walizkę służącą do zamocowania w aucie i ochronę czworonoga w trakcie jazdy autem. Transportery te nie są wygodne dla psów – są źle amortyzowane, nie zapewniają naturalnego ułożenia ciała i stresują pupila.

Większą falę krytyki budzą jeszcze psie nosidełka, także wzorowane na modelach ludzkich. Pies, podobnie jak niemowlak, upinany jest z przodu właściciela. Po włożeniu do nosidełka korpus przytrzymywany jest przez pasy, a łapy wiszą swobodnie.

Trudno jest wskazać jakikolwiek powód usprawiedliwiający zakup podobnych produktów dla swojego pupila. Pies przybiera w nich nienaturalną postawę ciała, jest zestresowany i sfrustrowany ograniczaniem swobody. Godzi się na niewygodny transport tylko dlatego, że jest mniejszy i słabszy jak człowiek. W końcu nikt nie próbuje zamykać owczarków w wózkach czy wkładać dogów w nosidełka. Czemu więc los ten dotykać ma kanapowych elegantów z kitkami?