Trzy sposoby na to jak popsuć sobie psa

Raz , dwa, trzy - tyle poważnych, acz popularnych błędów można błyskawicznie popełnić wychowując sobie psa. Błędów, które nie tylko szkodzą psu na charakter, ale i na zdrowie.

Źródło: Shutterstock

Mając psa mamy najczęściej dobre intencje, żeby wychować go najlepiej jak potrafimy i zapewnić wszystko, co jest mu potrzebne do życia w pełnym szczęściu. Niestety psy potrafią być czasem naprawdę frustrujące. Reagując nieprawidłowo dodatkowo te zachowania możemy potęgować. Dobrymi chęciami… – wiadomo o co chodzi, ostatni przykład mówi o tym, że chcąc psu dogodzić można go w łatwy sposób ukatrupić. Oto 3 sposoby na niechcące zepsucie sobie psa.

1. Karanie za pogryzione kapcie/kupę w przedpokoju

Znany problem. Wchodzimy do mieszkania a tam – niespodzianka - pogryzione buty albo kupa na dywanie! W ludziach rodzą się wtedy mordercze instynkty,  jak również szalone pomysły typu wsadzanie psiego nosa w tą niespodziankę albo przyprowadzanie psa na miejsce zbrodni i krzyczenie: ‘no i zobacz co zrobiłeś!’ – oba zresztą równie skuteczne co, jak się na to patrzy z zewnątrz, wyjątkowo karykaturalne. Naukowo jest już udowodnione, że nawet półsekundowe opóźnienie w nagradzaniu czy karaniu wpływa w znaczący sposób na szybkość uczenia się psów. Dlatego karanie po kilku godzinach, a nawet minutach – nie daje nic, poza wyładowaniem swojej złości (co swoją drogą przynosi czasem niebywałą ulgę). Minka którą ma pies, kiedy na niego wrzeszczymy nie ma nic wspólnego z poczuciem winy (te małe potwory na pewno wiedzą, że ta minka działa i dajemy się na nią nabierać).

Wygląda na skruszonego? Ale wcale się tak nie czuje! Psy nie znają poczucia winy - reagują po prostu na nasz ton głosu starając się wyglądać przepraszająco. Źródło: Shutterstock
Pies nie ma poczucia winy, robi taką minę, bo tak reaguje na nasze negatywne emocje, jak zaczniemy krzyczeć na niewinnego psa też będzie miał taki sam wyraz pyska.

Jak sobie z tym poradzić? Łatwiej mówić niż robić. Należy zagryźć zęby, posprzątać i generalnie udawać, że nic się nie stało i tak naprawdę nigdy nam na tych szpilkach od Gucciego nie zależało, a następnym razem wszystko pochować tak, żeby pies się do tego nie dostał, jednocześnie zapewniając mu inne rzeczy do gryzienia (może drugiego psa?), rozrywki, więcej spacerów (tyle, żeby nie miał siły na rozrabianie w domu). Co do kup – dorosłym psom na szczęście zdarza się to wyjątkowo rzadko, więc jest zawsze szansa, że szczenię jeszcze się nauczy załatwiania na zewnątrz, a nie na naszym łóżku. 

2. Nadmierne pocieszanie przestraszonego psa

Zasada podobna jak w przypadku dzieci. Jeśli dziecko zaliczy niegroźny upadek, a rodzice podbiegną i zaczną w panice wypytywać 'gdzie cię boli?' to skutkiem będzie płacz dziecka, nawet jeśli nic go nie boli. Jeśli rodzice będą spokojni i odwrócą uwagę pociechy od tego co się stało- jest szansa, że ono samo szybko zapomni o upadku. Podobnie rzecz ma się z psami. Jeśli pies się boi, a właściciel nie zachowa odpowiedniego spokoju - może swoim zachowaniem wzmocnić strach psa. Do nielubianych przez psa sytuacji, trzeba go przyzwyczajać stopniowo (na przykład odtwarzać odgłosy, których pies się boi z coraz większą głośnością), co nie oznacza bycia zimnym i bezwzględnym. Chodzi o to, że nasz odruch przytulania i przemawiania słodkim głosem do psa podczas burzy uczy go, że jego strach spotyka się z nagrodą i tak właśnie należy na burzę reagować. 

3. Dawanie kości do jedzenia

Trochę z innej beczki, bo z żywieniowej. Oprócz gumowych kości do gryzienia - żadne kości nie są dla psa dobre.
Oto trzy powody dla których należy unikać podawania kości:

  • powodują katastrofalne zaparcia.Pies naje się kości, a potem nie może zrobić kupy. Kość zawiera kolagen – to z niego robi się żelatynę oraz klej. W przewodzie pokarmowym psa wygląda to mniej więcej tak: kości zostają przez psa tylko częściowo strawione, powstaje z nich gruz kostny, coś jak piasek, drobne ziarenka, które już same w sobie są szorstkie i nie jest fajnie je mieć w środku. To razem z galaretowatą żelatyną i klejem zaczyna się zbijać w twarde bryłki, czasem naprawdę twarde jak kamień, do tego szorstkie. Taką bryłkę trudno jest jelitom przesuwać, im dłużej ona tam zalega, tym bardziej ulega odwodnieniu i robi się jeszcze twardsza i dochodzi do zatkania światła jelita, co skutkuje tym, że cokolwiek pies zje, pokarm zatrzymuje się w tym miejscu i zalega, potem ulega dalszemu odwadnianiu i twardnieniu itd.
  • Czasem cała okrężnica może być wypełniona twardym kałem.
    Kość, choć od dawna kojarzona z psim gatunkiem, nie koniecznie musi być dla psa zdrowa! Źródło: Shutterstock
    Pies próbuje zrobić kupę, ale nie może, bo go boli, a bryłki są za duże i zbyt szorstkie, żeby się przesunąć. Stan nieleczony prowadzi do utraty apetytu, wymiotów, bóli brzucha, martwicy ściany jelit i śmierci. Czasem przy pomocy intensywnych lewatyw i podawania kroplówek udaje się taki zator ruszyć, ale są przypadki, gdzie kończy się to operacją. Można psu pozwolić poobgryzać kość, ale niech jej nie zjada! 
  • kości mogą utkwić w różnych częściach przewodu pokarmowego.  Jak utkwi w żołądku czy jelitach i zostanie to szybko zdiagnozowane, w najlepszym wypadku kończy się podawaniem parafiny/lewatywach i samoistnym wydaleniu kości albo operacji usunięcia ciała obcego. Gorzej, gdy kość utkwi na przykład w przełyku w okolicy serca. Czasem udaje się ją wyciągnąć endoskopem, czasem konieczne jest otwarcie klatki piersiowej, co jest ogólnie drogie i nie zawsze kończy się sukcesem, jako że uszkodzony przełyk średnio się goi.
  • kości mogą przebić ścianę przewodu pokarmowego, mogą wbić się w okolicy gardła albo przebić ścianę żołądka prowadząc do zapalenie otrzewnej.

Z tej perspektywy psia kość nie wydaje się już takim dobrym pomysłem.