Szczekający inspektor podatkowy

Podatki - nikt ich nie lubi, ale trzeba płacić również za pupila. Co ciekawe, historia podatku z psa okazuje się być dość zaskakująca...

Co mają wspólnego psy i podatki? Co mają wspólnego psy i podatki? Źródło: iStockphoto/Thinkstock

To była praca w porze nocnej. Kandydat musiał wykazać się umiejętnością … szczekania, ale nie byle jakiego, tylko takiego prawdziwego jak jamnik, pinczerek czy doberman.

W 1912 roku we Francji było oficjalnie zarejestrowanych 3 746 436 psów. Paryżanie trzymali na podwórzach 38 810 czworonogów, zaś na salonach przebywało 37 741 pupilów.  Ironizowano, że jest więcej psów jak dzieci. Jednakże wielu właścicieli uchylało się skutecznie od opłacania swoich ulubieńców. Administracja skarbowa wykorzystując znajomość psiej natury, wpadła na dowcipny pomysł kontroli opłat. Urzędnicy, którzy wykazali się umiejętnością naśladowania psiego głosu wyruszali w nocy na miasto do wyznaczonego uprzednio rewiru. Przed każdą bramą domu zatrzymywali się i zaczynali szczekać.  W przypadku odzewu, numer domu zapisywali w notatniku, by następnego dnia  sprawdzić w rejestrze, czy podatek od psa wpłynął do kasy miejskiej. Jeśli nie - wszczynane było dochodzenie.

Podatek od psów  jako pierwsze w Europie wprowadziły władze Wielkiej Brytanii już w roku 1796.

Trzynaście lat później dnia 1 lipca 1809 roku na ten krok zdecydowało się Księstwo Sachsen-Coburg. Ponadto przyjezdni przed wizytą w miastach Księstwa  mieli obowiązek zostawiać swoje psy w zajeździe.  Wydano nakaz topienia pierwszych miotów każdej suki, gdyż uważano, że są one bardziej podatne na zachorowanie na wściekliznę aniżeli kolejne.

Następne były Prusy. Cesarz  Fryderyk Wilhelm III  podpisał   dnia 28 Październik 1810 edykt o podatku  od nowej konsumpcji i luksusu (Edikt über die neuen Consumptions- und Luxus-Steuern). Był  to podatek państwowy .  Płacili go właściciele psów, kotów, koni, kaczek,  ptaków w klatce, fortepianów i sań do zaprzęgu.  W 1829 roku scedowano pobór podatku od psów na władze komunalne i gminne .  Zwolnione z podatku były psy owczarskie oraz stróżujące.

Spis psów odbywał się na początku lutego. Posiadacz zwierzęcia miał obowiązek wypełnić formularz doręczony przez magistrat  i przekazać go właścicielowi domu.

Zawsze mógł też – niezadowolony z wysokości nałożonego nań podatku – odwołać się wg wzoru Konstantego Kościńskiego pt. Prawo podatkowe w Prusiech. Podręcznik dla ludu polskiego z wzorami reklamacyi, podanemi w niemieckim i polskim języku (Poznań 1908).

Czasem podatek od posiadania psa mógł zostać uchylony - konieczne było złożenie podania... Źródło: Konstanty Kościński: Prawo podatkowe w Prusiech: podręcznik dla ludu polskiego z wzorami reklamacyi, podanemi w niemieckim i polskim języku, Poznań 1908, s. 44

Każdy pies musiał mieć przywieszony do obroży znaczek blaszany z wygrawerowanym numerem zgodnym z rejestrem prowadzonym w urzędzie. Podatek początkowo został nałożony w celu  kontroli liczebności psiej populacji oraz zapanowania nad panoszącą się wścieklizną przenoszoną przez włóczące się, bezpańskie zwierzęta.

Domowe receptury były nieskuteczne a szczepionka przeciwko wściekliźnie  pojawiła się dopiero w 1885. Początkowo leczono ludzi. Pomysł, by obowiązkowo szczepić psy pojawił się dopiero przed II wojną światową, lecz nie udało się go wprowadzić na masową skalę.

Jedynym sposobem na ograniczenie  rozprzestrzeniania się choroby  była izolacja psów  oraz zabijanie chodzących samopas. Tym niemniej co i raz gdzieś w Europie wybuchała epidemia tej strasznej choroby. Tak było w roku 1928 w Tuluzie, gdzie stracono 2200 psów, pokąsanych zostało 70 osób  oraz  8 studentów weterynarii badających chore zwierzęta. Dwa lata wcześniej w Warszawie zastrzelono w związku z epidemią w ciągu trzech miesięcy 1926 roku 690 wałęsających się czworonogów. W Królestwie Polskim  nie obowiązywał powszechny podatek od psów. Opłatę ustanowiono jedynie za  charty (15 rubli rocznie) oraz ogary (5 rubli rocznie).

W Prusach podatek od posiadania psa miał – jak powiedzieliśmy -  początkowo charakter prewencyjny. Jego celem była kontrola liczebności psów w gminie. Wysokość podatku zależała od władz gminnych, więc te zobaczyły  w nim szybko  źródło łatwych  dochodów i  zaczęły podwyższać go bez miary wobec wszystkich posiadaczy psów, zarówno  tych luksusowych jak i  pracujących, co wywołało kolejne problemy.

W przypadku straży leśnej i łowieckiej rezygnacja z psów oznaczała przyzwolenie dla działalności kłusowników. Dla myśliwych była to niemożność odnalezienia postrzałek. Dla  hodowców  i treserów – podwyższenie kosztów działalności.

A dla zwykłych ludzi?  W roku 1911: wskutek podniesienia przez berlińską radę miejską podatku z 20 na 30 marek, setki psów przeznaczone są dziś na zagładę.  W ostatnich kilku dniach pozbawiono życia przeszło 700 psów w lokalu berlińskiego towarzystwa ochrony zwierząt. Tym razem czyn „miłosierdziaze strony Towarzystwa polega na tym, że zwierzęta mordowane są w sposób najmniej męczący, mianowicie za pomocą zastrzyknięcia  silnej trucizny. W poczekalni Towarzystwa rozegrały się sceny prawdziwie wzruszajże. Kilkanaście osób zemdlało, oczekując na egzekucję swoich faworytów; do jednego zemdlonego sprowadzić musiano pogotowie. Widziano jak przed gmachem  szczególnego tego miejsca egzekucji , niektóre panie chodziły całymi godzinami, zanim zdecydowały przestąpić próg fatalny.

W okresie międzywojennym w Polsce w Warszawie podatek od posiadania psa wynosił 30 zł. Połowa tej kwoty była przeznaczana na zatrudnienie  bezrobotnych przy robotach publicznych. Wydział finansowo-podatkowy magistratu m.st. Warszawy zwolnił  z podatku zawodowych hodowców psów rasowych.

Spacer ulicami Warszawy, lata 30-te XX wieku. Źródło: Forum

W 1928 roku w Warszawie zarejestrowanych dla celów podatkowych było 12380 psów.  Warszawiacy preferowali owczarki niemieckie (4 tysiące), szpice (3 tysiące), dobermany  oraz ratlerki i pinczerki. Rok podatkowy obejmował okres od 1 kwietnia do 31 marca następnego roku. Magistrat miasta Ostrowa zawiadamiał w roku 1927 swoich mieszkańców, że: wszystkie psy bez względu na rodzaj lub cel jakiemu są przeznaczone (…)  zaopatrzone być muszą  w znaczki kontrolne, wydane przez Magistrat. Znaczki te wybite są z blachy mosiężnej, na których widnieje poza napisem Magistrat m. Ostrowa podobizna psa, rok podatkowy i numer  bieżący.  (…)
Znaczek dla psa opodatkowanego wydaje się bezpłatnie, natomiast dla psa niepodlegającego podatkowi względnie psa zwolnionego od podatku pobiera się zwrot kosztów wykonania, czyli 50 groszy. Znaczek winien być przyczepiony do obroży.  Pies bez znaczka będzie bez upoważnionych do tego kontrolerów schwytany.

W okresie międzywojennym spośród państw europejskich największymi miłośnikami psów byli Anglicy. Płacili rocznie  około miliona funtów sterlingów podatku za przyjemność przebywania w towarzystwie swoich pupili, których było koło 4 milionów.

A w Polsce współczesnej?

W Polsce podatek od posiadania psa obowiązywał do 31 grudnia 2007 r. Był to podatek bezpośredni i kwotowy. Jego wysokość ustalały  gminy do maksimum ograniczonego  przez rozporządzenie ministerialne. W 2007 r. wynosił przeważnie 40 złotych. Całość podatku wpływała do budżetu gmin. Z podatku wyłączone były psy gospodarskie, jednak najwyżej dwa na jednej posesji.

W związku ze zmianą ustawy o podatkach i opłatach lokalnych, od 1 stycznia 2008 r. podatek ten został zniesiony, natomiast w jego miejsce rada gminy  ma możliwość wprowadzenia fakultatywnej opłaty za posiadanie psa.  Na co idą pieniądze zebrane z tego podatku, nikt nie wie, ale  jest to  temat na zupełnie inne opowiadanie.

 

ŹRÓDŁA: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Łowiec Polski Nr 5/1913; Łowiec Polski  34/1928; Łowiec Polski 20/1926; Przepisy o polowaniu w Guberniach Królestwa Polskiego z Najwyższego zezwolenia dnia 17.07.1871 [w:] Kalendarz Informacyjny Guberni radomskiej na 1903 rok. Radom 1903; Łowiec Polski Nr 8/1911; Łowiec Polski Nr 30/1928; Orędownik Ostrowski, Nr 46 z 10.06.1927; Łowiec Polski, Nr 25/1928.