Stracił dom i pracę, został mu tylko pies

Bezrobotny Brytyjczyk mieszka w samochodzie dostawczym, razem z młodym psem. Nie ma pracy ani pieniędzy, a wszystkie wartościowe rzeczy sprzedał. Wszystko wskazywało, że lada moment będzie musiał pożegnać się także ze swoim najwierniejszym przyjacielem.


Źródło: iStockphoto/Thinkstock

Luke Male został bez pracy. Stracił również dach nad głową i musiał nocować we własnym samochodzie. Zostawiła go kobieta, konto opustoszało a w portfelu zostało mu 30 funtów. Desperacko szukając funduszy na codzienne potrzeby Male musiał sprzedać telewizor, X-boksa, a nawet odkurzacz. We wciąż trwającej niedoli towarzyszy mu już tylko wierny czworonóg, ale niewiele brakowało, a i jego mógłby stracić. Mimo przeciwności losu, w tej kwestii dwudziestodwuletni Brytyjczyk się nie poddał się i nawet przez chwilę nie pomyślał o tym, że musiałby pożegnać się ze swoim staffordshire bull terrierem, Elvisem. - Straciłem pracę, skończyły mi się pieniądze i rozstałem się ze swoją dziewczyną. Mój pies to wszystko co mi zostało na świecie i nie pozbędę się go – stwierdza twardo w rozmowie z Plymouth Herald.

Sam zrezygnował z pracy
Kiedy Luke Male rezygnował z posady montera okien nie spodziewał się, że będzie to początek lawiny wydarzeń, która zakończy się dla niego katastrofą. Sprawa była prosta – w firmie, w której pracował nie układało mu się najlepiej. Był zmęczony charakterem swojego szefa i któregoś dnia miarka się przebrała. Postanowił odejść i znaleźć nowe zajęcie. Był przekonany, że zatrudnienie pojawi się z dnia na dzień. Mylił się. Chociaż Plymouth, gdzie mieszka jest jednym z największych portów w Wielkiej Brytanii, to najwyraźniej nikt tam nie potrzebuje specjalisty od zakładania okien. Każdego dnia Luke przesiadywał przy telefonie, licząc, że ktoś odpowie na którąś z jego aplikacji. Tych wysyłał tyle, ile znalazł ogłoszeń, jednak nikt nie dzwonił, a oszczędności na koncie szybko zaczęły topnieć. Wkrótce sytuacją zmęczyła się jego dziewczyna i w lipcu 2012 roku Luke musiał opuścić jej mieszkanie. Nie mając gdzie się podziać, jedyne schronienie znalazł w swoim samochodzie.

Dla dobra psa musi znaleźć pracę
Przez większą część dnia Luke i Elvis spacerują po Plymouth. Wnętrze samochodu jest przecież ciasne i niewygodne. Poza tym co mieliby robić przez ten czas? Kiedy sytuacja stała się beznadziejne, jedyną motywacją dla mężczyzny stał się jego pies. Luke'owi nie udało się zdobyć ubezpieczenia na wypadek bezrobocia i dzisiaj nie wie jak długo jeszcze będzie w stanie utrzymać swoje auto. A to przecież jedyny dach jaki obaj mają nad głową. Na szczęście ostatnio pojawiło się światełko nadziei. Sytuacją bezrobotnego i jego psa zainteresowało się miejscowe biuro zatrudnienia, a wkrótce po tym jak pan i jego pies pojawili się w mediach do Luke'a odezwało się kilku pracodawców. Do redakcji lokalnej gazety zadzwonił nawet dyrektor Hotelu Astor prosząc o namiary na Luke'a. Mało tego szybko znalazło się dla nietypowej pary schronienie ze strony jednego z mieszkańców, Adriana Jonesa. - Sam kilka lat temu byłem w takiej sytuacji, ale udało mi się stanąć na nogi – przekonywał dziennikarza Plymouth Herald. Zajmująca się opieką nad zwierzętami organizacja Harlequins Pet Care podrzuciła Elvisowi karmę. Podobnie postąpiło wielu mieszkańców, u których zobaczony w gazecie pyszczek teriera wzbudził sympatię. Co będzie dalej? Chociaż odmiana losu ucieszyła Luke'a, to jest odrobinę zmieszany pomocą. - Ja to bardzo doceniam, ale dziwnie się czuję korzystając z takiej dobroczynności – mówi. Niezależnie od tego nie traci werwy i jak sam podkreśla, zamierza stanąć na nogi tak szybko jak to możliwe i to koniecznie z psem u boku.