Serce rośnie! Uratował psa z powodzi i... adoptował!

Nieraz dochodzą do nas przerażające newsy o tym, jak ludzie potrafią bestialsko potraktować zwierzęta. Na szczęście, dla równowagi, są też na świecie osoby, które mają wielkie serca i siłę, aby czworonogi ratować. O takim człowieku mówi właśnie ta historia – szeryf uratował podczas powodzi psiaka, który przywiązany nie miał szans na ucieczkę. Mało? Po całym zajściu Troy Nehls adoptował dwuletnią suczkę.

Źródło: Fot. Screen Video Facebook NBC DFW

Na ratunek!

Do zdarzenia doszło na początku czerwca w Teksasie. Szeryf Nehls, któremu towarzyszyła ekipa telewizyjna, zauważył w trakcie przemierzania zalanych okolic, że do jednego z domów przywiązany jest pies. Okazała się to być dwuletnia suczka, mieszanka Border Collie o imieniu Archer. Była niemal cała zanurzona w mętnej wodzie. Na szczęście udało się ją uratować. Zabrano ją na łódź i bezpiecznie przetransportowano do Houston Humane Society, jak podaje „Daily Mail”.

Nowy członek rodziny

Kilka dni później psiaka odwiedził jej wybawiciel wraz z rodziną. „Archer była niesamowicie

Źródło: Fot. Houston Humane Society Facebook
podekscytowana, kiedy zobaczyła człowieka, który pomógł ją uratować. Dla wszystkich była to miłość od pierwszego wejrzenia” – taką wiadomość opublikowało na Facebooku miejsce jej początkowego schronienia. „Archer spędziła całe popołudnie rozdając pocałunki całej ekipie! Na koniec, rodzina jednogłośnie postanowiła adoptować psiaka i uczynić ją częścią ich paczki!” – dodano. A trzeba przyznać, że jest to fantastyczna grupa ludzi. Szeryf i jego żona mają bowiem cztery córki. Wspólnie opiekują się jeszcze dwoma innymi futrzakami.

„Jestem szczęśliwy mogąc powiedzieć, że jedyna woda, w której ta dziewczyna teraz będzie, to basen na moim podwórku!” – napisał Troy Nehls na swoim Facebooku.

 

Happy end

Kochamy szczęśliwe zakończenia, a do takich niewątpliwie należy zaliczyć finał przytoczonej tu historii. O równie pięknym początku przyjaźni pomiędzy zwierzakiem, a człowiekiem pisaliśmy niedawno w naszym serwisie. Małego kociaka Axel przygarnął jej znalazca. Co by było gdyby nie zabrał jej ze sobą i pozostawił ukrytą za oponą na jednym z biurowych parkingów? Lepiej się nad tym nie zastanawiać! Ważne, że są wśród nas prawdziwi miłośnicy czworonogów.

Źródło: „Daily Mail”