Reklamowe triki zwierzęcych aktorów

W telewizji całe zastępy psów, kotów, małp, ptaków i gryzoni mówią, śpiewają, robią zabawne sztuczki i, co najważniejsze, zachwalają reklamowany produkt. Jak producentom udaje się namówić czworonogi do współpracy?

Źródło: Shutterstock

Już od początku mediów człowiek wykorzystywał wizerunek zwierząt w reklamie. Choć są one bardziej kapryśnymi i wymagającymi aktorami niż najbardziej humorzaste gwiazdy wielkiego ekranu – producenci z chęcią angażują machające ogonem stworzenia. Nic dziwnego. Zwierzęta nie tylko podobają się wizualnie, ale dzięki utartym skojarzeniom pozwalają w szybkiej identyfikacji produktu ze społecznym stereotypem.

Stosując na przykład wizerunek geparda, jako symbolu prędkości, czy owcy, jako istoty kojarzącej się z miękkością, wywołuje się u widza konkretne skojarzenia. Ważnym argumentem za angażowaniem zwierząt jest także oszczędność finansowa. Gaże dla właścicieli i trenerów zwierząt są mniejsze, niż w przypadku ludzkich aktorów.

Merdanie na zawołanie

Początkowo w reklamach wykorzystywany był realny wizerunek zwierząt. Z czasem kulturę popularną zalała fala tańczących, śpiewających i gadających zwierząt. W większości obserwowane sztuczki są efektem podstawowej tresury. Psy i koty, małpy, gady, konie, króliki, a nawet ptaki i insekty, przygotowywane są do kariery przez profesjonalnych treserów, którzy kierują ich zachowaniem na planie.

Zwierzęta występujące w reklamach są od małego uczone komend, które później wykonywane są przez nie na planie. Już od szczenięcych lat uczą się one cierpliwości i wielokrotnego powtarzania tych samych komend, co jest szalenie ważne z uwagi na kilkanaście dubli tego samego ujęcia.  Zwierzak musi również poruszać się po trasie wyznaczonej przez trenera, a więc np. wielokrotnie wbiec i wybiec z pomieszczenia. Z uwagi na częste występowanie w reklamach karmy zwierzęta muszą opanować jedzenia na zawołanie lub ignorowanie miski.

Nie jest tajemnicą, że jedne zwierzęta są bardziej podatne na tresury od innych. W reklamie chętnie wykorzystywane są psy łatwe w tresurze, na przykład szybko uczące się teriery, które łatwiej poradzą sobie z nieszablonowym zadaniem, jak wrzucenie papierka do śmietnika czy przykrycie się kołdrą.

Sztuczki specjalne

Czasem podstawowe psie sztuczki nie wystarczają. Treserzy sięgają wówczas po broń specjalną. W jaki sposób sprawić, aby pies mówił na ekranie? Współczesna technika pozwala na stworzenie tego efektu od początku do końca za pomocą komputera. Szybszym, tańszym i łatwiejszym sposobem jest jednak wpłynięcie na psa, aby on sam odpowiednio układał pysk.

Aby pies naśladował ludzką mowę wystarczy skłonić go do... ziewania! Kilkukrotne rozdzierające pysk ziewanie pozwala na takie zmontowanie filmu, aby oddać naturalny efekt. Szczekanie czy wycie nie jest możliwe do wykorzystania, ponieważ pies odmiennie układa wówczas mięśnie szczęki i wargi. Jak ekipa filmowa uzyskuje ten efekt? To proste: kilkanaście osób staje za kamerami i ziewają raz za razem zaraża psa tym odruchem.

Cwane sztuczki możliwe są do przeprowadzenia przy dokładnej znajomości charakter danego zwierzaka. Jeśli pies nienawidzi zapachu żółtego sera – będzie się wyrywał z rąk intensywnie pachnących żółtym nabiałem. Odwrotnie: jeśli w kieszeni aktor ma kawałek aromatycznego mięsa, pies chętniej do niego podejdzie.

Inne sztuczki związane są z samą naturą danego gatunku. Hipnozę kurczaka, ryby czy gekona, która skutkować będzie swobodnym, zrelaksowanym leżeniem, uzyskać można za pomocą odpowiedniego głaskania. Mrówki będą grzecznie dreptać w stronę produktu, do którego narysowana będzie linia z cieczy przypominającej zapach przez nie wydzielany.

Spece od reklam świetnie radzą sobie również z wykorzystywaniem kociej natury do własnych celów. Jeśli potrzebują oni wizerunku słodkiego kota z wielkimi oczami – wywołują zaciekawienie zwierzaka. Gdy kot ma być dumny i waleczny, wystarczy wyciągnąć odpowiednią pacynkę. Kot oszaleje także ze szczęścia na widok produktu wysmarowanego kocimiętką.

Reklama na żywo

Przemysł karm i akcesoriów dla zwierzaków coraz bardziej stara się przyciągnąć uwagę właścicieli czworonogów. Producentom kociego czy psiego jedzenia trudno dziś przebić się z nowym produktem, a nawet najbardziej szałowe spoty reklamowe i obrazy w prasie robią coraz mniejsze wrażenie. Stąd potrzeba coraz większej kreatywności ze strony reklamodawców.

Na świetny pomysł wpadła agencja przygotowująca reklamę uliczną dla Puriny. Plakat reklamujący nową karmę nasączony został zapachem zwabiającym psy. Gdy czworonogi obwąchiwały dokładnie słup ogłoszeniowy w miejscu gdzie wydrukowana została karma w misce, stawały się żywym elementem reklamy, działającym na właścicieli.

Właściciele zwierzaków muszą bronić się przed nadmierną wiarą w reklamy. Pamiętajmy, aby kupować dla zwierzaka jedynie uznane i renomowane produkty, nie kierując się wyjątkowo ciekawym przekazem, estetycznym opakowaniem lub nową promocją.