Psy i koty w roli przemytników

Zwierzęta z racji swoich predyspozycji padają czasami ofiarą zorganizowanych grup przestępczych, które wykorzystują je do różnych celów, między innymi szmuglowania narkotyków.

Policjanci spotykają się z coraz bardziej wyrafinowanymi metodami przemytu Policjanci spotykają się z coraz bardziej wyrafinowanymi metodami przemytu Źródło: Shutterstock

W grudniu 1994 roku celnicy na lotnisku JFK w Nowym Jorku zatrzymali psa, w którego żołądku zaszyte były woreczki zawierające ponad dwa kilogramy czystej kokainy. Na szczęście zwierzę udało się uratować. Dużo mniej szczęścia miały czworonogi wykorzystywane do przemytu narkotyków przez południowoamerykańskie kartele i włoskie gangi. Jak donosi agencja ANSA na początku bieżącego roku zatrzymano 75 osób mieszkających na terenie Włoch, które oskarżono o wykorzystywanie dogów niemieckich, labradorów i mastifów do przemytu narkotyków.

Władze podejrzewają, że co najmniej pięćdziesiąt czworonogów zmarło na skutek udziału w prowadzonych operacjach. Najczęściej śmierć następuje w wyniku pęknięcia woreczków z narkotykami znajdujących się w żołądkach zwierząt wykorzystywanych do przemytu. Czasami dochodzi także do zakażeń i powikłań w czasie zaszywania narkotyków w ciele psa lub ich wyjmowania. Niestety zdaniem ekspertów zjawisko może się z czasem nasilać, gdyż podróże psów stają się coraz popularniejsze, a zatem łatwiej będzie zmylić czujność celników zajętych dużą ilością pracy przy odprawach.

Z kolei na początku tego roku brazylijskie media doniosły, że więźniowie odbywający karę pozbawienia wolności w zakładzie karnym w miejscowości Arapiraca próbowali wykorzystać kota do przemycenia telefonu komórkowego i narzędzi umożliwiających ucieczkę z więzienia. Strażników zainteresował mruczek, który bardzo często spacerował pomiędzy zakładem karnym i więzienną bramą. Po dokładnym obejrzeniu i zbadaniu kota okazało się, że przenosi on przedmioty, które mogą ułatwić wydostanie się więźniów na wolność. Na szczęście próba przemytu nie odbiła się negatywnie na zdrowiu mruczka, który oczywiście został wypuszczony na wolność.

 

Źródło: Petside, The Telegraph