Pan i Pani Hau, czyli psie zaślubiny

Wydaje się to wręcz niebywałe, ale psie małżeństwa to najnowsza światowa moda. Coraz częściej pada sakramentalne: „Ja Pusia, biorę sobie ciebie, Azorka, za męża…” No, może nie dokładnie tymi słowami. Za to ślubne ceremonie, wesela, a nawet noce poślubne w psim wykonaniu wcale nie ustępują przepychowi ludzkich zaślubin.

Źródło: Shutterstock

Oczywiście można się zastanawiać, czy śluby psów to nie jest jednak lekka przesada. Można podać w wątpliwość w ogóle zasadność takiego przedsięwzięcia.  Można także mieć obiekcje co do wbijania psiaków, na tę okoliczność, w finezyjne ubranka i obwieszania ich stylowymi dodatkami. Można też niepokoić się o komfort psychiczny owych stworzeń w takim dniu… Można. Ale to i tak niczego nie zmieni. Wśród zamożnych ludzi uroczyste zaślubiny ich pupili stały się bardzo modne, a im większy towarzyszy im przepych – tym lepiej. Lepiej dla kogo? To już dyskusyjna kwestia.

Pewna bogata dama, Louise Harris z Wielkiej Brytanii, wydała swoją suczkę Loli „za  mąż” przeznaczając na tę okoliczność bagatela… ok. 18.000 funtów! Jak to w ogóle możliwe? Otóż możliwe. Sukienkę panny młodej projektowała, bowiem, sama Michele Ochs - znana i ceniona na całym świecie projektantka damskiej odzieży. Owa szykowna kreacja ozdobiona została 1800 kryształkami Swarovskiego. Na włochatej szyi Loli pysznił się natomiast naszyjnik z prawdziwych pereł (w końcu dla kobiety dodatki są bardzo ważne). Oczywiście nie mogło zabraknąć też odpowiedniej oprawy: kwiatów, balonów i muzyki. Specjalnie zamówiona harfistka zagrała młodej parze marsz weselny oraz podtrzymywała donośny nastrój podczas całej uroczystości.

Źródło: Shutterstock
W Wielkiej Brytanii odbył się jeszcze inny równie piękny ślub. Ona miała na sobie białą sukienkę,  bransoletkę od Swarovskiego oraz naszyjnik z prawdziwych pereł. On - gustowny, czarny smoking oraz eleganckie nakrycie głowy. 
I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że młodym żonkosiem okazał się być Grzywacz Chiński, a jego „wybranką” suczka rasy Yorshire Terier. Uroczystość zaślubin była niezwykle wykwintna: był marsz weselny, organista, czekoladowa fontanna, szampan, mnóstwo kwiatów, balonów, konfetti oraz 80 zaproszonych gości. Ceremonia odbyła się nad samym morzem w romantycznie położonej rezydencji Bardwell, w Essen. To dopiero się nazywa ślub jak ze snu!

Natomiast ślub Scruffiego i Snickersa, sympatycznych psiaków tym razem ze Stanów Zjednoczonych, na długo zapadnie w pamięci wszystkim gościom weselnym. To, że oba zwierzaki ubrane były stosownie do okoliczności, nie wzbudziło u nikogo specjalnego zaskoczenia. Jednak, gdy okazało się, że ślubu psiej parze udzielał będzie człowiek przebrany za kapłana – przez tłum weselników przebiegł szmer konsternacji.

A jakie jest Wasze zdanie na temat organizowania psom ślubów i wesel? Swoją drogą, ciekawe czy takie „sakramentalne hau” do czegoś zobowiązuje psich nowożeńców i czy poza stresem, taka uroczystość przynosi jakieś wymierne korzyści psim nowożeńcom. Jakkolwiek - wszystkim młodym, psim parom życzymy wszystkiego co najlepsze. A ich właścicielom - zachowania resztek zdrowego rozsądku.