Kot wykrywacz dymu i ognia

Każdego roku słyszymy o kolejnych przypadkach zaczadzenia lub o ofiarach ognia. Strażacy radzą, aby czyścić kominy, sprawdzać piecyki, a prywatne firmy prześcigają się w produkowaniu coraz lepszych czujników dymu i ognia. Jak się okazuje przed ogniem lub czadem może nas uratować także… nasz własny kot.

Źródło: Shutterstock

W 2006 roku świat obiegła informacja o kocie, który uratował swoją rodzinę przed pożarem. Stało się to w Cairns na północy Australii. W jednym z domów wybuchł w nocy pożar. Czteroosobowa rodzina pogrążona była we śnie i gdyby nie ich koci ulubieniec sytuacja mogłaby się skończyć tragicznie. Kot usiłował miauczeniem zaalarmować domowników, jednak nie potrafił ich obudzić. Nie dawał jednak za wygraną i w końcu wskoczył na pana domu i zatopił w jego twarzy pazury. Mężczyzna natychmiast się obudził i zauważył, że ogniem zajął się już jego materac. Oczywiście na miejsce od razu wezwano straż pożarną. Dzięki szybkiej reakcji kota nie tylko cała rodzina nie odniosła najmniejszych obrażeń. Ich dom również ocalał gdyż został nadpalony jedynie w niewielkim stopniu.

W 2011 roku doszło do podobnej sytuacji. Tym razem w Dillingen (kraj związkowy Saara w Niemczech) - kot uratował czteroosobową rodzinę przed zatruciem czadem. Zwierzak wyczuł gaz i zaczął w środku nocy przeraźliwie miauczeć. 41-leni pan domu zbudził się i zorientował, że coś jest nie tak. Na wszelki wypadek wyprowadził swoją żonę i dwójkę dzieci (9 i 16 lat) na zewnątrz i wezwał pomoc. Strażacy stwierdzili, że z uszkodzonego piecyka wydobywa się czad. U dzieci lekarz stwierdził pierwsze oznaki zatrucia – na szczęści niegroźne. Czad jest bezwonnym gazem dlatego człowiek nie potrafi go wyczuć, jednak kot wyczuł gaz i uratował swoją rodzinę. Policjanci odnotowali nawet w swoim raporcie, że uratowana rodzina obiecała od teraz opiekować się kotem ze szczególną czułością.

Koci węch okazuje sie być równie skuteczny i przydatny co psi. Źródło: iStock

Podobnych przypadków nie brakuje również na naszym podwórku. I to nawet bardziej spektakularnych. Kot Rudzik w małej wsi Bieliniec koło Niska uratował przed płomieniami  10-osobową rodzinę. Ogień pojawił się w przybudówce i szybko przeniósł na drewniany dom. Stało się to około pierwszej w nocy. W tym czasie kot spał na ramieniu swojego 40-letniego właściciela. Kiedy wyczuł ogień zaczął delikatnie drapać twarz swojego pana, a kiedy ten nie reagował zaczął mocniej drapać i fukać. Mężczyzna w końcu się obudził i spostrzegł, że dom się pali. Zaczął krzyczeć, aby wszyscy uciekali. Pięć minut po tym jak rodzina opuścił dom, zawalił się płonący dach. Niestety jeden członek rodziny zginął. Jednak jak podkreśla prezes Towarzystwa Przyjaciół Wsi Bieliniec, Wacław Piędel – „Gdyby nie Rudzik, mielibyśmy pogrzeb nie jednego człowieka, ale dziesięciu osób”.

Podobne historie, kiedy kot okazuje się alarmem przeciwpożarowym, można znaleźć również na kocich forach internetowych. Użytkowniczka jednego z nich - caroline81 pisze tak: „Miało to miejsce już z dwa lata temu. Mieszkałam wtedy z moim Felkiem w małym mieszkaniu ogrzewanym piecem węglowym. Był to środek zimy, więc paliło się codziennie... Mieszkałam sama i pracowałam do późna, tego dnia przyszłam wyjątkowo późno i wyjątkowo zmęczona, rozpaliłam w piecu, żeby nie zamarznąć i położyłam się... Jak przez mgłę pamiętam tylko, że Felek strasznie miauczał. Byłam bardzo śpiąca, więc nie zwracałam na niego uwagi i zasnęłam. Obudził mnie jednak, ponieważ wskoczył mi na brzuch i miauczał nade mną... Gdy otworzyłam oczy okazało się, że w mieszkaniu jest pełno dymu...Obudził mnie w ostatniej chwili...Przypadek? Czy uratował mi życie?”

I jak to jest z tymi kotami? Czy faktycznie wyczuwają czad i ogień? Z pewnością dobrze by było, aby naukowcy przebadali i ten element kocich umiejętności.