Jak traktują psy niektórzy behawioryści, czyli o tym jak pozytywne podejście do zwierząt wygląda w praktyce

Od kilku lat w naszym kraju organizowane są warsztaty i seminaria na temat nowych trendów w psim wychowaniu, sposobach psiej komunikacji i uczenia się oraz skutecznych i pozytywnych metod pracy z domowymi czworonogami. Europejscy specjaliści oraz polscy szkoleniowcy przygotowują dla nas seminaria teoretyczne i praktyczne, kursy oraz spotkania, na których mamy szansę poszerzyć własną wiedzę. W gąszczu porad warto zwrócić uwagę, nie tylko na wiedzę eksperta, ale także na jego podejście do samego psa.

Źródło: iStockphoto/Thinkstock

Wiedza dotycząca psów i różnych metod szkoleniowych zwiększa się również wśród tych opiekunów zwierząt, którzy nie uczęszczają na seminaria. Od obecnych na naszym rynku książek o tej tematyce może zakręcić nam się w głowach; w telewizji możemy znaleźć kilka lepszych czy gorszych (a czasem niestety wręcz złych) programów, w których behawioryści radzą jak rozwiązać problemy, które dręczą nasze psy lub nas w codziennym życiu. Zawody zoopsychologa i trenera również zyskały na popularności, podobnie jak szkoły proponujące nam zajęcia typu psie przedszkole, warsztaty z tropienia czy zajęcia indywidualne. Teoretycznie wszystko idzie w dobrym kierunku, czyli w stronę lepszej edukacji trenerów i behawiorystów oraz zwiększania świadomości opiekunów psów. Skąd więc sformułowanie, że dzieje się tak tylko teoretycznie?

Jak powszechnie wiadomo, teoria nie zawsze idzie w parze z praktyką. Niestety. Bywa również, że teoria o której mowa jest przestarzała, choć akurat to zjawisko nie jest przedmiotem moich zainteresowań w niniejszym artykule. Fakty, które chciałabym przybliżyć, dotyczą tych behawiorystów, którzy przekazują dobrą, aktualną i potrzebną wiedzę bądź organizują na ten temat szkolenia, prowadzone przez zagranicznych specjalistów. Jako uczestnik wielu seminariów i warsztatów, wielokrotnie miałam okazję przekonać się, jak teoria rozmija się z praktyką.

Zdarzają się seminaria, w których mogą uczestniczyć psy wykorzystywane niekiedy później do współpracy z ludźmi podczas modułów praktycznych. Liczba zwierząt na sali jest wówczas oczywiście ograniczona, a ich opiekunowie dostają odpowiednio wcześniej drogą mailową informacje na temat tego, o co powinni zadbać, by ich psy czuły się komfortowo (np. o wodę do picia, coś do gryzienia na wypadek, gdyby pies się nudził, wcześniejsze zapoznanie psa z salą, znalezienie psu zacisznego kącika, spokojne spacery w przerwie zajęć etc.). Mimo to widać jak na dłoni, że psy często nie są na podobnych zajęciach naprawdę zrelaksowane.

Po pierwsze, większość opiekunów nie zwraca uwagi na sugestie organizatorów. Niejednokrotnie siadają oni tuż obok znajomych z psami, a ponieważ zwierzęta obecne na sali są na smyczy, nie mają one możliwości odejścia od drugiego osobnika na pożądaną odległość.

Po drugie, psy często nie są odgrodzone od innych zwierząt i uczestników szkolenia w jakikolwiek sposób; leżą lub siedzą koło swoich opiekunów, którzy ściągają je za smycze gdy te chcą podejść do jakiegoś człowieka czy znajdującego się nieopodal psa. Wielokrotnie miałam okazję obserwować  irytację ludzi, którzy podenerwowani kręceniem się ich czworonoga każą mu siedzieć lub zmuszają go do przyjęcia pozycji leżącej. Wydają się nie wiedzieć bądź nie pamiętać, że spokojne przebywanie przez cały dzień w czasem naprawdę licznej grupie ludzi, w pobliżu innych psów i wśród nowych zapachów jest dla psów niezwykle trudne (tym bardziej, jeśli nie mogą zapoznać się najpierw z salą w której spędzą cały dzień, a bardzo niewielu opiekunów przestrzega tego zalecenia organizatorów).

Ponadto, często wraz z momentem nadejścia przerwy, ludzie z psami ruszają do wyjścia razem z innymi uczestnikami seminarium, co powoduje, że psy narażone są na ścisk, przymusowy kontakt z innymi psami oraz  na pieszczoty obcych sobie ludzi (co powtarza się często podczas powrotu na salę wykładową).

Niestety organizatorzy oraz osoby prowadzące seminaria zazwyczaj nie reagują na opisane powyżej sytuacje, choć przecież to, czego uczą powinno mieć przełożenie na ich postępowanie względem wszystkich psów, które przebywają w ich obecności – przykład w końcu idzie z góry.  Jeżeli widać jak na dłoni, że organizatorzy-behawioryści nie dbają o przebywające wokół nich psy, to czy możemy oczekiwać, że dobrze zajmą się naszymi zwierzętami podczas zajęć grupowych czy indywidualnych konsultacji?

1 2