Foxterier, czyli niesforny huncwot

Od wieków jedną z największych plag dla rolnika były myszy i inne gryzonie, które z zapałem zjadały to, co zmagazynowane zostało jesienią w spichrzu. Okazało się, ze skuteczniejsze od kotów w tępieniu szkodników są nieduże pieski. Te nie ograniczały się do polowań na powierzchni, lecz wchodziły do nor i niszczyły całe gniazda myszy, czy szczurów. W Anglii pieski te nazwano terierami i wyhodowano cały szereg odmian, różniących się wyglądem, ale o przeznaczeniu do pracy w norach.

Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Łowiec Polski, Nr 11, 1929

Do II wojny światowej foxteriery były znane jako zawzięte szczurołapy. Jak donosiły „Nowiny Codzienne” w numerze 135 z 1933 roku, cztery psy tej rasy zatrudniała warszawska Hala Mirowska. Co tydzień wpuszczano je na całą noc do hali. Efektem był pokot liczący 100-1500 gryzoni. Foxteriery te któregoś razu wypożyczył dyrektor nowo powstałego Ogrodu Zoologicznego w Warszawie, gdy okazało się, że szkody z powodu działalności szczurów są ogromne.

Foksterier powstał najprawdopodobniej z krzyżowania staro angielskich i walijskich terierów z białymi, krótkowłosymi terierami. Następnie dodano nieco krwi foxhounda. Natomiast skojarzenie z bulterierem  wzmocniło w foxach do żądanych granic muskuły i doprowadziło odwagę i zaciętość do maksimum

Anglicy uważali polowanie na lisy z fox-houndami (gatunek ogara) jako jedynie godne prawdziwego myślistwa. W czasie pościgu jednak zdarzało się, że lis krył się w jakiejś norze, o której nie wiedziano. Wtedy pościg musiał zatrzymać się, do czasu wypędzenia lisa z nory, co wytrącało tak psy, jak i myśliwych z rytmu. Jamniki nie były w stanie przeprowadzić tego szybko. Dlatego wyhodowano rasę teriera, która błyskawicznym i energicznym atakiem skracała przymusową pauzę do minimum.

Psy te w norach okazywały się być lepsze od jamników. Kopały szybciej i bardziej skutecznie. Jednocześnie silnymi zębami  przegryzały grubsze korzenie, zaś cieńsze – karkiem. „Gdy wreszcie dopadnie w norze jakiego drapieżnika, zębami go pochwyci i następnie na swych  mocnych nogach wyprostuje się nieco, wtedy pochwycony drapieżnik nie może już wyrwać mu się tak łatwo, długie bowiem nogi psa wpierają się tak mocno w grunt, że nawet borsukowi nie udaje się poruszyć go z miejsca, a zdarzają się niekiedy wypadki, zwłaszcza gdy nora nie jest głęboka, że pies nawet borsuka tyłem z nory wyciąga.”- pisał Emil Karney w artykule "Jamnik i foxterier" w Łowcu Polskim (11/1929).

Źródło: Wielkopolska Biblioteka Cyfrowa, Łowiec Polski, Nr 10, 1929

Borsuk był uważany za ogromnego szkodnika w gospodarce łowieckiej. Zwierzęta te miały taką cechę charakterystyczną,  że atakowane w jamie, zręcznie i szybko przekopywały się dalej, tworząc przegrodę pomiędzy sobą i psem. Jamniki ze względu na zbyt krótkie nóżki nie były w stanie wyrzucić tej ziemi poza norę, ale foxteriery już tak.

Emil Karney  przekonywał czytelników, że foxterier jest nie tylko znakomitym norowcem, ale i miłym towarzyszem w czasie spacerów, konnej przejażdżki. Jako pies niesłychanie czujny sprawdzał się jako stróż domowy. Niejeden złodziej poznał siłę jego zębów na swoich łydkach, pies ten bowiem jest zwinny, szybki i nieustraszony.

Jest bardzo inteligentny i pojętny. Łatwo się uczy, lecz nie znosi brutalnego traktowania. Wszystko można z nim osiągnąć łagodnością, dobrocią i konsekwencją. Jest to pies z osobowością i charakterem ukształtowanym przez lata pracy w norach, gdzie był zdany na samego siebie, gdzie musiał błyskawicznie podejmować decyzję a stawką było jego życie. Jest to pies z dużą dozą niezależności i właściciel powinien to uszanować. Codzienne spacery powinny zawierać zabawy, które zmęczą go nie tylko fizycznie, ale i pozwolą mu wykazać się umiejętnością myślenia i kombinowania. Jest to pies z klasą i powinien mieć takiego samego pana. Co prawda stał się psem miejskim, udziału w polowaniach par force już nie bierze, ale i w miejskim parku można z nim bawić się w ćwiczenia węchowe, tym bardziej, że na ogół jest okazem zdrowia, któremu nie przeszkadza żadna pogoda. Nigdy nie odmówi spaceru. Będzie znakomitym towarzyszem dla wszystkich osób aktywnych oraz znakomitym kompanem dla dzieci, gotowym zawsze do zabawy i harcowania.

Wielką miłośniczką foxterierów była Agata Christi. Przez wiele lat towarzyszył jej pies o imieniu Peter. Jego przyzwyczajenia i zabawy wykorzystała do wprowadzenia foxteriera  Boba – najważniejszego świadka w sprawie o morderstwo – jak zwykle błyskotliwie rozpracowanego przez Herkulesa Poirot w powieści  „Niemy świadek.”