Wielka sztuka z kotem w tle

Jeśli ktoś myślał, że pod względem powierzchni zajmowanej na malarskich płótnach koty ustępują psom, to był w błędzie. Kolokwialnie rzecz ujmując: kotów na obrazach jest jak psów, albo i więcej. Przemierzając galerie sztuki i muzea można natknąć się na kocie podobizny utrwalone przez ludzi pędzla. Milusińskie mruczki prężą się na obrazach sygnowanych zarówno przez wielkie, jak i przez zupełnie nieznane nazwiska.

Auguste Renoir, Śpiący kot, 1862 r. Auguste Renoir, Śpiący kot, 1862 r. Źródło: "Śpiący kot", obraz pędzla Augusta Renoir, 1862, olej na płótnie

Będziemy być może na bakier z chronologią, ale nie wypada nie zacząć od największego kociego portrecisty. Koty chętnie portretował jeden z czołowych przedstawicieli impresjonizmu, Auguste Renoir. Urocze, puszyste kociaki znalazły się na wielu obrazach malarza. Na jednym z płócien, Kobiecie z kotem, zwierzę o białym brzuszku staje na łapkach, wspina się, jakby chciało dosięgnąć kwiatów, stojących w wazonie.

Renoir doskonale uchwycił delikatność chwili, udało mu się także przenieść na obraz wrażenie puszystości zwierzęcia. Na płótnie sportretowana została również kobieta, ta przygląda się kotu i nie karci bynajmniej kocurka za kocie figle, raczej przygląda mu się z rozbawieniem. Na innym obrazie Renoira, także noszącym tytuł Kobieta z kotem, w centrum sceny znajduje się kobieta przytulająca prążkowanego kota. Sportretowany przez mistrza pędzla kociak jest najwyraźniej szczęśliwy, patrząc na niego ma się wrażenie, że mruczy z zadowolenia, być może odmawia modlitewne mruczando za swoją właścicielkę.

W innej konwencji namalowany został kolejny „koci obraz”, noszący dla odmiany tytuł Dziecko z kotem. Kociak z tego płótna ma w sobie wiele z kota baśniowego, siedzi wszak na kolanach małej dziewczynki, która żyje w świecie baśni. Uśmiech kocura jest szczery, prawdziwy, a jego kocie ruchy, przymilne ocieranie się futerkiem o sukienkę modelki wywołało aż rumieńce na jej małej twarzyczce. Przyjaźń zwierzęcia i dziecka została pokazana na jeszcze innym obrazie Renoira, „Chłopcu z kotem”. Na płótnie widoczny jest nagi chłopiec o śnieżnobiałym kolorze skóry. Dawniej skóra o takim odcieniu była bardzo pożądana, dzieciom dawano dużo mleka, które miało zapewnić im arystokratyczną karnację. Być może przytulany przez chłopca kociak jest „mlecznym bratem” bohatera, wszak w myśleniu potocznym przysmakiem kota od zawsze było mleko. Kocie postaci pojawiały się i na płótnach innych malarzy.

Edouard Manet, Kobieta z kotem, ok. 1880 r. Źródło: \"Kobieta z kotem\", obraz pędzla Edwarda Maneta, ok. 1880 r., olej na płótnie.

Kobietę z kotem namalował też XIX-wieczny mistrz pędzla, Édouard Manet. Także i on wykorzystał klasyczną scenę – na obrazie usadowiła się przedstawicielka płci pięknej, trzymająca na swych kolanach kociaka. Obraz Maneta jest jednak trochę odrealniony, najpewniej za sprawą rozmytych konturów, które nadają kocurowi nieco demoniczny charakter. Zabieg być może celowy, wystarczy wszak przypomnieć sobie o związkach kota z nieczystą siłą. Zwłaszcza kociaka czarnej maści. Czarnego kota umieścił Manet i na innym obrazie, mianowicie na Olimpii. Płótno przedstawiające nagą leżącą kobietę, nawiązuje do dzieła Tycjana, Wenus z Urbino. Dowcipny malarz zastąpił psa, drzemiącemu u nóg Wenus, energicznym czarnym kotem, symbolizującym już nie wierność, a zmysłowość i seksualność. Kocur pośrednio wskazuje także na profesję Olimpii, zdradza, że kobieta zajmuje się nierządem. Czarnego kota na obrazie May Belfort sportretował także malarz-skandalista, przedstawiciel postimpresjonizmu, Henri Toulouse-Lautrec. Namalowany przez postimpresjonistę kocur nie pozostawia oglądającemu złudzeń – ma związki z diabelską mocą. Maleńkiego kociaka o żółtych, świecących ślipiach, trzyma w dłoniach niewiasta podejrzanej konduity – czerwonousta, z burzą gęstych, czarnych włosów. Czarownica lub kobieta lekkich obyczajów.