Czy niewychodzący kot może mieć pchły?

Domowy kot, taki, który trawę, drzewa i spacerujące zwierzaki ogląda jedynie przez szybę, wydaje się nie mieć najmniejszej szansy na spotkanie z pchłą. Z tego powodu wielu opiekunów nawet nie myśli o profilaktyce, bo niby po co? Niestety, mamy złą wiadomość: pchły można złapać wszędzie.

Źródło: Shutterstock

Lepiej zapobiegać niż leczyć – stara prawda ciągle aktualna. Inwazja pcheł wiąże się nie tylko z koniecznością ulżenia drapiącemu się zwierzęciu, ale z generalnymi (i to wielokrotnymi, bo problem lubi powracać) porządkami w domu. Pchła to sprytny i cierpliwy przeciwnik, w oczekiwaniu na żywiciela potrafi przeżyć bez krwi nawet do dwóch tygodni. Pchły kojarzą się z zaniedbaniem i brakiem higieny. Nic bardziej mylnego! Ofiarą krwiopijczego pasożyta może paść najbardziej wychuchany kot, ba! kot, który nie wystawia nosa za próg swojego idealnie czystego domu. Jak to się dzieje?

Jedynie 5% populacji pcheł to ich w pełni rozwinięta, dojrzała forma, żyjąca na żywicielu. Pozostałe 95% to larwy, które spokojnie czekają na swoją szansę. Jak wygląda cykl życiowy pchły? Samica, żeby móc się rozmnażać, potrzebuje krwi. Składa około 40 – 50 jaj dziennie, bądź to bezpośrednio na sierść zwierzęcia, bądź to gdzieś w otoczeniu. Po tygodniu z jajka wykluwa się larwa, która może żywić się organicznymi szczątkami (na przykład odchodami dorosłych pcheł) i żyć w przeróżnych zakamarkach i szczelinach, pod meblami, albo w dywanach. Pchły najlepiej czują się tam, gdzie ciemno, ciepło i wilgotno. Mijają dwa tygodnie i larwa przemienia się w poczwarkę. Po kolejnych czternastu dniach pchła osiąga dojrzałą formę, ale żeby opuścić kokon potrzebuje impulsu – ciepła, dwutlenku węgla, wibracji powietrza – dającego znać o obecności w pobliżu potencjalnego żywiciela. Gdy tych bodźców zabraknie, może przeżyć w kokonie nawet do sześciu miesięcy. Pchła zaczyna składać jaja w ciągu doby od pierwszego krwawego posiłku.

No dobrze, ale jak zakaża się kot, który z domu nie wychodzi? Pchły są nie tylko bardzo wytrzymałe, ale też wielce ruchliwe. Ten pasożyt potrafi skakać na odległość około 30 cm w poziomie i do 20 cm w pionie. To w zupełności wystarczy, żeby załapać się np. na podwózkę na ludzkim bucie. Do domu kota mogą przynieść je więc i domownicy, i

goście, nawet tak przypadkowi jak listonosz. Za środek lokomocji mogą posłużyć też zwierzęta, wałęsające się w okolicy psy, dachowe koty, szczury – umiejętność skakania daje pchłom możliwość dostania się do wnętrza przez okno lub uchylone drzwi. Może być również tak, że to pasożyty są w domu pierwsze (bo zostały tu po poprzednich mieszkańcach). W niedojrzałej formie czekają na odpowiednią okazję i oto się pojawia – wprowadzają się nowi lokatorzy, w dodatku z kotem! Pełnia pchlego szczęścia. Kolejny dogodny dla pcheł moment to kocie wyjście z domu, każde wyjście. Na dobrą sprawę nie ma kota, który byłby naprawdę i w 100% zwierzęciem niewychodzącym. Szybkiej pchle potrzeba niewiele: wyjście do weterynarza czy do kociego fryzjera, odrobina pecha (czworonoga) i determinacji (pasożyta) i zaczyna się drapanie.

Po czym poznać, że kot padł ofiarą pcheł? Nadmierne drapanie to najbardziej powszechny i najczęstszy objaw inwazji tych pasożytów. Niektóre koty, te szczególnie wrażliwe na pchlą ślinę, reagują również zmianami skórnymi – może być to wysypka umiejscowiona zazwyczaj u podstawy ogona i na szyi. Powodem do niepokoju są też blade  błony śluzowe, jeden z najprostszych do zauważenia objawów anemii (narażone są na nią szczególnie kocięta, silnie zapchlone tracą dużo krwi). Pchły można zobaczyć gołym okiem, najlepiej widać je na jasnej sierści: są ciemnobrązowe i mają 1-2 mm długości. Jak poradzić sobie z kotem o ciemnym futrze? Jest i na to sposób. Wystarczy postawić go na lekko skropionym wodą białym kartonie i porządnie go poczochrać. Pchle odchody powinny spaść na papier - wyglądają jak pieprz, a w zetknięciu z mokrą powierzchnią pojawia się czerwona obwódka (to strawiona kocia krew).

Pchły to nie tylko problem estetyczny i uciążliwość w postaci swędzenia. Roznoszą wiele chorób (od tasiemca do niebezpiecznej dla człowieka bartonelozy, zwanej również chorobą kociego pazura), dlatego odpchlenie kota i usunięcie pchlich jaj z otoczenia jest niezbędne. Profilaktycznie, zanim pchły namnożą się i staną prawdziwą plagą, warto, nawet u kotów, które nigdzie nie wychodzą, raz na jakiś czas stosować preparaty przeciwpchelne, na bieżąco porządnie odkurzać dom (także z trudno dostępnymi miejscami i tapicerowanymi meblami, bo to świetne schronienia dla larw pasożytów) i prać wszelkie legowiska.