Każdy region na świecie ma swoje preferencje żywnościowe. Dziwimy się nieco upodobaniu Azjatów do konsumpcji psiego mięsa, bo w Europie pies jest synonimem przyjaciela i domownika. Jednak, czy zawsze tak było?
Ach! ta Szwajcaria!
Kilka ładnych lat temu przeczytałam informację, że Szwajcaria eksportuje do Chin młode bernardyny. Elegancko – samolotami. Tam pieski trafiają do ekskluzywnych restauracji i są serwowane bogatym chińczykom pod postacią kruchej i soczystej pieczeni, pasztetu, czy zupy. Mięso ich jest uznawane za absolutny delikates z górnej półki.
Niemożliwe? Nieprawdopodobne? Humbug? Wydawało mi się, że w Europie nie ma tradycji jedzenia psiego mięsa ani prowadzenia hodowli tych zwierząt „na stół”, więc i wywóz jest niemożliwy. Myliłam się. Do dziś w Szwajcarii, zwłaszcza we wsiach w okolicach Appenzell i St. Gallen tradycyjnym przysmakiem na uroczyste okazje jest Gedörrtes Hundefleisch, czyli suszone mięso z psa. Ubój dla prywatnego użytku jest dozwolony. Nie wolno jedynie handlować takim mięsem.
W Unii Europejskiej ubój psów i handel ich mięsem są zabroniony od 1986 roku. Oficjalnie ostatni pies został zaszlachtowany w rzeźni w Augsburgu rok wcześniej. To, czego sobie dzisiaj nie wyobrażamy, było dość powszechną praktyką w XIX i do połowy XX wieku zwłaszcza w krajach zachodniej Europy. Psy traktowano utylitarnie a nie emocjonalnie. Nie był to w tamtych czasach członek rodziny. Konsumowano psie mięso z trzech powodów: głodu, tradycji i oszustwa.
Głód!
W okresach nieurodzajów, klęsk żywiołowych, wojen, przemarszów wojsk psie mięso było tak samo dobre jak z królika, kozy, gołębia, czy wróbla. W styczniu 1871 roku podczas oblężenia Paryża z głodu umierało dziennie koło 500 osób. Zjedzono wszystko co miało cztery łapy lub skrzydła i było na tyle nierozsądne, by dać się upolować.
W 1913 roku w Berlinie, aby zaradzić niepokojom związanym z gwałtownym wzrostem cen żywności policja nakazała w jatkach miejskich urządzić oddział do zabijania psów, których mięso miało być sprzedawane na rynkach w specjalnych sklepikach.
Tradycja!
Warto też wspomnieć niektóre regiony we Francji i Niemczech, gdzie psie mięso cieszyło się dużą popularnością niezależnie od aktualnej sytuacji ekonomicznej. Wynikało to być może z dawnych wierzeń i obyczajów wywodzących się jeszcze z czasów galijskich. W wielu wsiach i miastach francuskich funkcjonowały psie jatki przy targowiskach.
W zbiurokratyzowanym Cesarstwie Niemiec, gdzie wszystko musiało być szczegółowo opisane, zmierzone i zważone „Ustawa o uboju i kontroli mięsa” z 3 czerwca 1900 roku wymieniała zwierzęta rzeźne, których mięso przeznacza się do spożycia dla ludzi. Były to woły, świnie, owce, kozy, konie i psy. W 1910 roku otwarto w Dreźnie bardzo nowoczesną rzeźnię, gdzie jedno pomieszczenie przeznaczono na szlachtowanie psów.
Masowo spożywano psie mięso w Saksonii. Najwięcej w mieście Chemnitz. Istniała tam nawet osobna psia rzeźnia, gdzie z 326 sztuk w 1898 roku zwiększono ubój do około 800 sztuk w latach następnych. W Saksonii w 1925 roku zarejestrowano 190 207 psów, zaś trzy lata później tylko 176 620. Ubyło 13 577. Ile z nich trafiło do garnka?
1 2