Catsitter – profesjonalna opieka nad kotem

Koty z Wrocławia i okolic można w razie potrzeby oddać w opiekę „kociej niani” - Oli Obuchowicz-Sawicz. Nakarmi, zabawi, zabierze do weterynarza. I nie tylko.

Źródło: Ola Obuchowicz, www.kocifiol.pl

Koty to Pani miłość? Ma Pani na ich punkcie fioła?

Ola Obuchowicz-Sawicz: Zdecydowanie tak. Moja miłość do kotów rozkwitła w trudnych okolicznościach. Wżeniłam się w rodzinę kociarzy, gdzie koty były od zawsze. Ja sama nie miałam wcześniej kontaktu z kotami, w moim rodzinnym domu posiadałam żółwia stepowego. Kotów bardziej się obawiałam, niż je lubiłam. Zamieszkałam jednak z trójką kocich członków rodziny. Niestety, wszystkie okazały się chore. Jeden miał kamienie w pęcherzu, które zatkały cewkę moczową i mimo przeprowadzonego zabiegu przetkania cewki, organizm był już tak zatruty, że kot nie wybudził się z narkozy. Drugi miał bardzo poważne problemy z nerkami, co zakończyło się decyzją o uśpieniu kota. Został trzeci kot – Garfield, który również cierpiał na wiele dokuczliwych dolegliwości. Ponad rok trwała nasza walka o jego zdrowie i zapewnienie mu komfortu, co niestety również skończyło się uśpieniem.

To obudziło w Pani cieplejsze uczucia do tych czworonogów?

Właśnie w trakcie tej walki o Garfielda poczułam, że koty są mi bardzo bliskie, poznałam zachowanie kotów, ich reakcje i emocje, jakie potrafią wzbudzać przytulaniem się, mruczeniem, samą swoją kocią obecnością. Wiedziałam już, że będę chciała na pewno mieć kolejnego kota. W ten sposób trafił do nas czarny Zygzak, kochany rozbójnik, a pół roku po nim, znaleziona na ulicy, równie czarna Safira, która rozkochała mnie w sobie od pierwszego wejrzenia. Im więcej przebywałam ze swoimi kotami, tym cieplejsze uczucia we mnie wzbudzały. Stąd decyzja o wzięciu kolejnego kota, mojego pupilka, rudo-białego Ksylitola. Każdy z kotów ma swoją osobowość, każdy ma unikalne cechy charakteru, co sprawia, że są dla mnie szalenie fascynujące. Mogę powiedzieć, że nazwa mojej działalności ma swoje uzasadnienie – rzeczywiście mam na punkcie kotów fioła. 

Źródło: Ola Obuchowicz, www.kocifiol.pl

Skąd pomysł na zajęcie się mruczkami zawodowo?

Z własnych doświadczeń. Zwykle, gdy chcieliśmy gdzieś z mężem wyjechać, pojawiał się problem zorganizowania opieki nad kotami. Oczywiście, można w takiej sytuacji prosić o pomoc rodzinę, czy sąsiadów, ale trzeba zdawać sobie sprawę z tego, jak uciążliwa jest dla nich taka opieka, trwająca np. dwa tygodnie. Zajmuje czas potrzebny na dojazd, sprzątnięcie, nakarmienie. Brakuje go już zwykle na zapewnienie kotom komfortu psychicznego poprzez zabawę z nimi, czy głaskanie. I też trudno wymagać, żeby osoby wyświadczające nam grzeczność i zajmujące się naszym kotem, spędzały z nim całe popołudnie, w końcu każdy ma swoje obowiązki. Nie mieliśmy możliwości wywiezienia kotów do rodziny, zresztą jak wszyscy wiemy, koty to zwierzęta silnie terytorialne, dla których każde zakłócenie porządku jest mocno stresujące. Przekonaliśmy się o tym sami, korzystając z usługi petsitterki, do której zawieźliśmy nasze koty. Mimo zapewnionej przez nią świetnej opieki, koty zabrane z własnego terytorium przeżyły tak silny stres, że nie jadły, spadła im odporność i nasz mały Ksylitol bardzo się rozchorował. Po przedyskutowaniu kwestii z panią weterynarz, doszliśmy do wniosku, że dla kotów najlepszą opcją jest opieka dochodząca, czyli pozostawienie kotów w domu na ich własnym terytorium i zapewnienie im opiekuna, który do nich przyjedzie i prócz wypełnienia podstawowych obowiązków, jak karmienie i sprzątnięcie kuwet, poświęci też czas na zabawę. Taka opieka świetnie się u nas sprawdziła. Pomyślałam wtedy, że na pewno wielu właścicieli kotów ma podobny problem, a skoro ja się kotami interesuję (kształcę się w zagadnieniach kociego behawioru) i mam z nimi dobry kontakt, mogę sama spróbować świadczyć tego typu usługi.

W czym może Pani wyręczyć właścicieli kotów?

W pełnej opiece nad ich pupilami, czyli karmieniu, podawaniu leków, sprzątaniu kuwety – zapewnieniu wszystkich potrzeb fizycznych, a ponadto w zapewnieniu potrzeb psychicznych, czyli w zależności od charakteru i wieku kota, wybawieniu go, wygłaskaniu, zapewnieniu towarzystwa.

Czy opieka catsitterki jest sporadyczna, czy może trwać np. cały tydzień?

To zależy od potrzeb zgłaszających się właścicieli. Najczęściej wybieraną formą opieki jest jednokrotna w ciągu dnia wizyta u kota z zapewnieniem mu jedzenia, świeżej wody, sprzątnięcia kuwety i zabawy. Jest wiele opcji do wyboru – niekiedy koty potrzebują, żeby podjechać do nich dwa razy dziennie, bo są tak karmione lub wymagają czystej kuwety, żeby się do niej ponownie załatwić. Czasem koty świetnie sobie radzą same i wystarczy podjechać do nich raz na dwa dni. Są koty chore, u których trzeba spędzić więcej czasu lub kocie maluchy, które wymagają nawet kilkukrotnych odwiedzin w ciągu doby. Najdłuższe moje zlecenie na opiekę nad uroczym brytyjczykiem trwało 3 tygodnie, ale zdarzało mi się również, że potrzebna była jedna wizyta, bo właściciel wyjeżdżał tylko na weekend. Dużo rzadziej zdarzają się zlecenia na opiekę nad kotem, gdy właściciel nie wyjeżdża, ale brakuje mu czasu na odpowiednie zajęcie się kotem, co skutkuje różnymi problemami behawioralnymi – na przykład kot, który jest agresywny, ale uspokaja się i wycisza po godzinie porządnej zabawy z bieganiem i zawierającej elementy łańcucha łowieckiego.

Jak to wygląda formalnie?

Podpisuję z właścicielami umowę tzw. ramową na opiekę nad kotem, co pozwala ustalać terminy opieki telefonicznie lub pocztą elektroniczną. Jeśli właściciele są zadowoleni z moich usług, często zostawiają u mnie komplet kluczy do mieszkania, co bardzo ułatwia zorganizowanie opieki w wypadku nagłych wyjazdów – wystarczy zadzwonić i podać termin wyjazdu, a ja na pewno do kota przyjadę i się nim zajmę.

Intrygująca w Pani ofercie jest usługa zwaną Kocią Taksówką. Czy cieszy się popularnością?

Kocia Taksówka to usługa skierowana do osób, które nie posiadają własnego środka lokomocji, a potrzebują przetransportować kota. Zamiast męczyć się i korzystać z autobusu, czy tramwaju - co często z dużym kotem w transporterze jest mocno uciążliwe - mogą zamówić sobie transport u mnie. Podobnie, gdy brak im czasu lub możliwości, żeby zawieźć swojego kota do weterynarza – również wtedy mogę pomóc. Na razie obie usługi nie są jakoś szczególnie rozpowszechnione.

Jak wygląda spotkanie zapoznawcze?

Dobrze, żeby odbyło się tam, gdzie kot mieszka, tak żeby miał możliwość zapoznania się z moim zapachem. Najczęściej koty dość bezproblemowo się ze mną zapoznają – zawsze czekam, aż kot sam zdecyduje się do mnie podejść i mnie obwąchać, potem zwykle jest już z górki. Jeśli kot jest płochliwy, siadam na podłodze, tak by nad nim nie górować lub podkładam mu coś z moim zapachem. Nigdy nie robię nic na siłę – żadnego podnoszenia czy pchania się od razu z rękami do kota. Chyba że kot sam sobie tego życzy. Jednocześnie rozmawiam z właścicielami, ustalamy szczegóły opieki, zapisuję sobie wszystkie ważne informacje dotyczące zwyczajów kota oraz jego stanu zdrowia. Na koniec spotkania, jeśli właściciel decyduje się na podjęcie opieki przeze mnie, podpisujemy umowę i przekazanie kluczy. Spotkanie zapoznawcze jest bezpłatne.

Czy łatwo wzbudzić zaufanie kota, którym trzeba się zająć?

Z moich doświadczeń wynika, że tak. Wystarczy nie być nachalnym i krzykliwym, a koty na pewno to docenią. Należy do kota podchodzić spokojnie i nie robić przy nim nic na siłę, pozwolić kotu zdecydować, kiedy sam ma ochotę na nawiązanie kontaktu. Często jest tak, że koty uznawane za płochliwe lub nietowarzyskie i które rzeczywiście na spotkaniu zapoznawczym, przy właścicielach, sprawiają takie wrażenie, zachowują się zupełnie inaczej, gdy wchodzę do mieszkania sama. Dlatego nie należy się martwić, że kot będzie się mnie bał. Na wszelki wypadek jednak zawsze pytam, gdzie są ulubione kocie kryjówki, żeby – gdy kot się nie pokazuje podczas wizyty – zajrzeć tam i sprawdzić, czy nic się nie dzieje.

Źródło: Ola Obuchowicz, www.kocifiol.pl

Jak "kocia niania" radzi sobie z humorami podopiecznych? Czy miała Pani pod opieką kota, który nie chciał współpracować? 

Zachowując stoicki spokój i trzymając się zasady „nic na siłę”. Reaguję na pierwsze oznaki tego, że coś jest nie tak i że kot nie życzy sobie w tej chwili głaskania/przytulania/czesania/zabawy. Tylko raz miałam pod opieką kota, który nie chciał współpracować – kotka była dość strachliwa i w czasie wizyt chowała się pod łóżkiem w sypialni. Kiedy siadałam przy łóżku i wyciągałam w jej stronę rękę, to ją obwąchiwała, ale nie życzyła sobie innego kontaktu, więc jej do niego nie zmuszałam. Szczęśliwie właściciel kotki zdawał sobie sprawę z charakteru swojego zwierzaka i nie miał żadnych pretensji, że się z kotem nie bawiłam.

Na co mogą liczyć właściciele futrzastych czworonogów, oddając je w Pani ręce?

Na profesjonalną opiekę – ukończyłam kurs i zdobyłam certyfikat profesjonalnego opiekuna zwierząt towarzyszących, kurs z zakresu behawioru kotów (organizowane przez COAPE Polska), kurs pierwszej pomocy zwierzętom, kilka szkoleń o tematyce kociej. Ponadto mam duże doświadczenie praktyczne w opiece nad kotami, również chorymi – dzięki własnym kotom oraz kotom, którym pomagam jako wolontariusz Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt Ekostraż. W odróżnieniu od opieki, jaką zapewnia rodzina czy sąsiedzi, jestem w stanie zagwarantować podanie kotu leków – nawet zastrzyków, czy kroplówki. Pomogę również rozwiązać problemy behawioralne kotów, jeśli jest taka potrzeba. Właściciele mogą też liczyć na darmową sesję zdjęciową swojego kota, ponieważ fotografia zwierząt to moja kolejna pasja. Ale najważniejsze to moje zaangażowanie i autentyczne przywiązanie do kocich podopiecznych – bardzo często jest mi trudno się z nimi rozstawać.



Ola Obuchowicz-Sawicz – catsitterka, właścicielka firmy www.kocifiol.pl.